W świecie F1 wielkie oszczędzanie zaczęło się wraz z wybuchem światowego kryzysu finansowego. Nowe regulacje ograniczają swobodę budżetową teamów, a ponadto - przynajmniej według Ecclestone'a - wywierają presję na posiadaczach praw reklamowych. - W tym układzie możemy domagać się mniejszych pieniędzy od promotorów, a przez to spadną ceny biletów. Chcemy do tego doprowadzić tak szybko, jak to możliwe - mówi szef Formuły 1. Ecclestone zapowiedział, że chce zrobić wszystko, aby inwestorzy nie musieli wycofywać się ze świata najszybszych kierowców świata. - Przenoszenie wyścigów do miejsc, gdzie trybuny są puste, nie jest czymś właściwym - tłumaczył. Jednak pewni tego, że ich impreza przetrwa, nie mogą być między innymi organizatorzy wyścigów w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji. Na wolne miejsca w kalendarzu startów czekają głównie inwestorzy ze wschodu - także z miejsc, gdzie zainteresowanie Formułą 1 nie jest duże. - To by oznaczało, że odetniemy od Formuły 1 tradycyjnych fanów - mówi z niesmakiem Ecclestone. Jego polityka budżetowa ma temu przeciwdziałać.