Ciekawe widowisko stworzyli w derby Pomorza koszykarze z Sopotu i Starogardu Gdańskiego. Choć losy meczu rozstrzygnęły się dość szybko, to efektownych akcji nie brakowało do ostatnich minut spotkania. Jak przystało na pojedynek derbowy niżej notowani koszykarze ze Starogardu nie zamierzali wcale łatwo oddawać pola. Pierwsza kwarta zakończyła się minimalnym prowadzeniem sopocian. w połowie drugiej było jeszcze 32:28 dla Prokomu. W tym momencie jednak wyrównane spotkanie skończyło się, mistrzowie Polski złapali rytm gry i zaczęli powiększać przewagę. Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego grali w sobotę bez kontuzjowanych w ostatnim czasie Jagodnika i Wójcika, a także bez Andriji Ciricia, który kontuzjowany jest już od dłuższego czasu. Koszykarze ze Starogradu mieli długie okresy przestoju, po kilka minut nie potrafili zdobyć punktów, co skrzętnie wykorzystywali mistrzowie Polski. Szczególnie efektowne były popisy rzutowe koszykarzy Prokomu Trefla Marka Millera i Desmona Farmera. Ten drugi zakontraktowany jest do drużyny sopockiej tylko na miesiąc, a jak powiedział po meczu trener Eugeniusz Kijewski - sprawa jego ewentualnego dalszego kontraktu nie jest jeszcze rozstrzygnięta. - Przegraliśmy z zespołem lepszym. Przede wszystkim z powodu naszych przestojów w grze. Nie jestem zadowolony z postawy swoich zawodników oraz z tego, że rozgrywający zbyt wolno konstruowali akcje - powiedział po meczu szkoleniowiec Polpharmy Dariusz Szczubiał. - Zagraliśmy bez Wójcika i Jagodnika, którzy byli na ławce, ale wolałem ich oszczędzać. To zwycięstwo było nam potrzebne po to, aby otrząsnąć się po dotkliwej porażce z AEK Ateny - stwierdził Eugeniusz Kijewski trener Prokomu Trefla. <a href="http://koszykowka.interia.pl/1liga/m/wyn?kid=9205&nr=20">Zobacz wyniki 20. kolejki Era Basket Liga.</a>