Albert Sosnowski przegrał w Hamburgu przez nokaut z Aleksandrem Dimitrenką i nie zdołał po raz drugi w karierze zdobyć tytułu mistrza Europy w wadze cięzkiej. Po walce Polak zdradził, że przed ostatnią rundą postanowił pójść na całość, gdyż jego zdaniem rezultat na kartach sędziowskich oscylował wokół remisu. - Czułem, że wynik walki jest bliski remisu. Wiedziałem, że muszę zaryzykować, nie kalkulowałem. Zabrakło mi koncentracji i nie zauważyłem podbródkowego, który zakończył walkę - przyznaje Sosnowski, który po 11. rundzie prowadził jednym punktem u jednego z sędziów. U drugiego o jedno oczko prowadził Dimitrenko, trzeci z abitrów typował trzypunktową przewagę 28-letniego obrońcy pasa federacji EBU. 32-letni pięściarz nie ma zamiaru kończyć kariery, ale przewiduje, że po raz kolejny w ringu zobaczymy go dopiero za pół roku. - Jestem trochę podłamany, ale o końcu kariery oczywiście nie myślę. Przypuszczam, że na ring wrócę we wrześniu, a moim rywalem będzie zawodnik średniej klasy. Później postaramy się wrócić do walk z silnymi pięściarzami - mówi "Dragon".