- Nastawienie jest bojowe. Wiem, że otwiera się przede mną szansa powrotu do czołówki wagi ciężkiej. Zdaję sobie sprawę, że walcząc w Niemczech bardzo ciężko będzie wygrać na punkty. Sędziowie zazwyczaj sprzyjają gospodarzom, a dodatkowo to Dimitrenko jest mistrzem Europy. Wiadomo, jakie jest sędziowanie w Niemczech. Jako przykład mogę podać choćby moją walkę z Francesco Pianetą, którą zremisowałem, a w moim odczuciu powinienem zwyciężyć - wspomina "Dragon". - Będę musiał narzucić na rywala presję, nie bawiąc się w szermierkę na pięści. Będę też szukał momentu, w którym będzie można odważnie zaatakować i wygrać walkę przez nokaut. Patrząc na walory fizyczne i techniczne, to większość z nich przemawia za Dimitrenką, ale boks to sport kontaktowy i jedna akcja może zadecydować o rezultacie walki - mówi Sosnowki, który swoje pierwsze mistrzostwo Europy zdobył w grudniu 2009 roku, pokonując na punkty Paolo Vidoza. Kilkanaście tygodni później warszawianin postanowił zwakować pas, przyjmując propozycję walki z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata wersji WBC.