Media w krajach odwiecznych rywali rozpoczęły tradycyjną wojnę psychologiczną, w której obie strony są pewne zwycięstwa. Reprezentacja Szwecji posiada od lat zarezerwowaną nazwę "Trzy Korony" (piłkarze to niebiesko-żółci). Finowie nazywani są z kolei "Lwami", a rywalizacja z sąsiadami doprowadza do szaleństwa nie tylko sympatyków hokeja, ale i całe społeczeństwa i nazywana jest "świętą wojną" czy "skandynawskim klasykiem". Także w obu państwach nikt nie ma wątpliwości, kto w piątek będzie górą. "Niestety dla was to my zwyciężymy, ponieważ jesteśmy twardsi" - zapowiedział dziennik fiński dziennik "Iltalehti", który opublikował zdjęcie szwedzkiego stroju, na którym zamiast trzech koron widnieją trzy... niemowlęce smoczki. Gazeta zapowiada mecz jako "mrożące w żyłach spotkanie" i "thriller". Z kolei "Ilta-Sanomat" ogłosiła, że Finowie nie tylko awansują do finału, ale i wygrają decydujące spotkanie w niedzielę. "Nasze "lwy" w niedzielę staną się złote" - napisano. W Szwecji media również podsycają bojowe nastroje. Dziennik "Aftonbladet" skomentował, że "nordyckie derby to coś niczym wojna". "Finowie mają z pewnością waleczne serca, lecz w tej grze wygrywa zwykle szwedzka mądrość" - ogłosiła gazeta. "W środę fińskie "lwy" zagryzły rosyjskiego "niedźwiedzia", lecz w piątek padną - jak zawsze - ofiarą "Trzech Koron". Dziękujemy wam Finowie za miejsce w finale" - napisał dziennik "Goeteborgs Posten". "Expressen" skomentował, że w tym półfinale zmierzą się najlepsze w obu krajach "serca, gwiazdy i mózgi tej gry", lecz przede wszystkim giganci bramki: Szwed Henrik Lundqvist i Fin Tuukka Rask. Dziennikarze gazety odwiedzili w czwartek Helsinki, które "jednak są pełne złudzeń i ślepo pewne wygranej". "Dla Finów mecze hokejowe przeciw Szwedom to więcej niż sport. To "święta wojna" z odwiecznym przeciwnikiem. Za każdym razem budzi się fińska żądza zemsty. Finowie wręcz uwielbiają oglądać porażki Szwecji, która dominowała nad nimi przez 600 lat, rozkoszują się widokiem poniżonego rywala" - podkreślił "Aftonbladet". W Finlandii panuje gorączka i wszędzie ustawiane są telebimy, nawet w kościele Dobrego Pasterza w Helsinkach, gdzie wierni zostali zaproszeni na oglądanie meczów o medale w sobotę i niedzielę. "Msze odbędą się trzy godziny przed meczami tak, że oba wydarzenia nie będą kolidować ze sobą. Natomiast wierni będą mogli być świadkami wydarzenia narodowego, pomodlić się przed nim i wpaść w odpowiedni nastrój" - powiedziała na antenie fińskiej telewizji YLE proboszcz parafii Milla Liikala. W Szwecji mecz o godz. 13 lokalnego czasu koliduje z godzinami pracy. "Aftonbladet" opublikował w czwartek gotowe usprawiedliwienie nieobecności z pustym miejscem na wpisanie nazwiska i radził: "wytnij, podpisz i zostaw szefowi na biurku". Treść brzmi: "Niniejszym proszę o wolne od godziny 13 w piątek z powodu ważnego spotkania wagi państwowej. O 15.30 będę z powrotem w pracy pod warunkiem, że nie będzie karnych".