"On ma tutaj naprawdę szansę, by coś wywalczyć" - dodał austriacki trener Niemców Werner Schuster. Freund w konkursie na średniej skoczni zaliczył upadek i stracił szansę na wysoką lokatę. "Chęć pokazania, że stać mnie na wiele przyszła dzień po tym przykrym upadku w niedzielę. Jestem typem sportowca, który nie załamuje się, jak coś nie wychodzi, choć bardzo się denerwuje. Staram się patrzeć w przód, a nie myśleć o tym, co mi się nie udało" - powiedział. Mimo że na treningach na dużym obiekcie za każdym razem był w czołówce, a jedną z serii wygrał, nie widzi siebie w roli faworyta. "W tym sezonie tylko trzy razy stanąłem na podium zawodów Pucharu Świata, a przecież niektórzy regularnie byli w czołówce. Widzę jednak, że znowu zaczynam się liczyć. Jeśli utrzymam formę, to na pewno dobrze skoczę i mogę być wysoko" - zapowiedział. Wierzy w to także jego szkoleniowiec. "Zachowaliśmy spokój po pierwszym konkursie. Wszyscy zawodnicy poszli na kolejne treningi na dużym obiekcie, jakby nic się nie stało. Widać w nich pewność siebie, a to dobry znak" - ocenił Schuster. Niemcy od 12 lat czekają na indywidualny medal w skokach, a 20 lat na złoto. "Duża skocznia to zawsze loteria i możemy spodziewać się niespodzianek" - ocenił były zawodnik Sven Hannawald. Na średnim obiekcie najlepszy był Kamil Stoch. Po srebro sięgnął Słoweniec Peter Prevc, a po brąz Norweg Anders Bardal.