"W czwartek skocznia była super przygotowana, zeskok został utwardzony. W środę śnieg był bardzo miękki, trudno było złączyć narty, popełniłem drobny błąd, ale warunki uniemożliwiały perfekcyjne lądowanie" - powiedział Stoch, mistrz olimpijski ze średniej (nazywanej też normalną) skoczni w Soczi. W przeddzień kwalifikacji zawodnik z Zębu plasował się na - kolejno - 1., 2. i 3. miejscu w seriach treningowych. Jego odległości to 136, 131, 133,5 m. "Najlepsze skoki jeszcze przede mną, choć w czwartek były dobre. Chętnie przyjdę poskakać i w piątkowej serii próbnej, i w kwalifikacjach, ale decyzję podejmę wspólnie z trenerem Łukaszem Kruczkiem" - zaznaczył. Jeszcze lepsza wiadomość to powrót Stocha do zdrowia. Po środowym upadku narzekał na stłuczony łokieć, obyło się na szczęście bez złamań. "Wszystko w porządku, boli mnie jeszcze tylko przy pełnych ruchach, choć żadnych środków przeciwbólowych nie przyjmuję. W środę wziąłem tylko jedną tabletkę. To był upadek, jakie często się zdarzają przy lądowaniu, nie ma co wzbudzać paniki, bo nic się nie stało" - dodał. Stoch przyznał, że po środowym zamieszaniu z upadkiem, w czwartek wstał o godz 13.30. Niedługo później zasiadł przed telewizorem, by dopingować Justynę Kowalczyk. "Superwynik, gratuluję. Justyna jest "przegościówą"" - skomentował zwycięstwo Kowalczyk w biegu na 10 km techniką klasyczną. To jej drugie złoto olimpijskie. Stoch ma jedno, a kolejne szanse na dużej skoczni - w sobotę w zawodach indywidualnych, a w poniedziałek w drużynowych.