Jej radość na mecie, kiedy okazało się, że została sklasyfikowana na siódmej pozycji, była wielka. To jej największy sukces w karierze, choć w tym roku w zjeździe już błysnęła. W zawodach Pucharu Świata we francuskim Val d'Isere zajęła 12. miejsce, we włoskiej Cortinie d'Ampezzo była 18. Na co dzień trenuje z Austriakiem Dietmarem Thoenim w jego kraju. Najczęściej sama w siebie inwestowała. W mistrzostwach świata juniorów była piąta. Najlepiej ze wszystkich konkurencji alpejskich czuje się właśnie w zjeździe. Początkowo startowała dla Rumunii, ale po zerwaniu więzadeł w kolanie w 2010 roku postanowiła zmienić obywatelstwo. Skarżyła się wówczas, że nie ma żadnego finansowego wsparcia ze strony kraju. "Pokazałam, że trzeba się ze mną liczyć. Oczywiście znacznie bardziej cieszyłabym się z medalu, ale na to też przyjdzie czas. To jest początek mojej wielkiej kariery" - uważa 25-letnia Miklos. To jej drugi olimpijski występ. W Vancouver nie ukończyła rywalizacji, a jej upadek wyglądał na tyle groźnie, że została nawet zabrana helikopterem do szpitala. Nigdy nie marzyła o karierze w narciarstwie alpejskim. Chciała grać w hokeja - tak jak jej ojciec i brat. Gdy jednak okazało się, że nie ma gdzie trenować, to zdecydowała się na narty. Po raz pierwszy w historii rozdano w zjeździe dwa złote medale. Taki sam czas osiągnęły Słowenka Tina Maze i Szwajcarka Dominique Gisin, brąz przypadł innej Szwajcarce Larze Gut. Karolina Chrapek była 33.