Najwięcej entuzjazmu okazuje jak zawsze trener Franciszek Smuda. "Franz" nie pęka nawet przed reprezentantami Szwajcarii grającymi w ekipie z Zurychu takimi jak Ricardo Cabanas czy Raul Bobadilla. "Boba co? Nie kojarzę człowieka. Spokojnie, i tak wlejemy tym Szwajcarom" - zapewnia w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Dodaje też, że już cieszy się na wycieczkę do Zurychu. "Kupię sobie spóźniony prezent na 60 urodziny - ładny zegarek" -mówi Smuda. Również napastnik Lecha, Sławomir Peszko chętnie zagra z Grashoppersem. "To wspaniała informacja, że z nimi zagramy!" - raduje się piłkarz. I wspomina swój pojedynek ze Szwajcarami sprzed trzech lat. Wtedy jako piłkarz Wisły Płock był o krok od wyeliminowania ich z pucharów. "Pokonaliśmy ich u siebie 3:2, a w Zurychu przegraliśmy 0:1. Gdyby Irek Jeleń strzelił tam karnego, to byśmy awansowali. Cóż, teraz zemszczę się na rywalach! Pokonamy ich, bo mamy dużo silniejszą ekipę" - podkreśla Peszko.