61-letni szkoleniowiec był autorem ostatniego awansu polskiego klubu do Champions League - to właśnie Smuda wywołał entuzjazm kibiców, prowadząc Lecha w meczach ostatniej edycji Pucharu UEFA. Zdaliśmy Smudzie kilka konkretnych pytań, w kontekście jego pracy z reprezentacją Polski. INTERIA.PL: Czy jest pan gotów objąć kadrę? Franciszek Smuda, trener Zagłębia Lubin: - Całe życie czekałem na to wyzwanie, już kilka razy byłem wymieniany w gronie następców. Raz byłem bardzo blisko, ale wówczas Listkiewicz zdecydował się na Engela. Ma pan pomysł na drużynę narodową? - Oczywiście - od początku stworzyłbym zespół, w którym znalazłoby się dwudziestu dwóch piłkarzy. Góra trzydziestu byłoby branych pod uwagę w pierwszym etapie selekcji. Z czego wielu młodych, z reprezentacji do lat 21. Ta, powołana przez Majewskiego - do lat 23 - tak naprawdę nie ma racji bytu... Kto jest dobry w wieku 20-21 lat, to po młodzieżówce powinien trafić do pierwszej kadry. A kto nie, ten z reguły jest tylko ligowym przeciętniakiem... - Dokładnie tak jest. Nic dodać, nic ująć. W przyszłym roku do pierwszej reprezentacji wpuściłbym tak z sześciu, a może nawet dziesięciu bardzo młodych zawodników. I pracował z nimi wytrwale. Szukałbym optymalnego ustawienia. Już mam w głowie małą rewolucję taktyczną. W Lechu zaimponował pan "choinką", czyli ustawieniem 1-4-3-2-1. - To było korzystne dla Lecha, ale w kontekście reprezentacji mam na myśli coś innego. Wprowadziłbym inny wariant. Trzeba korzystać z nowinek taktycznych. Jak się stoi w miejscu, to człowiek się cofa. Z kolei jak już wypracuję jakiś wariant, to ćwiczę, wałkuję go na treningach i to wytrwale. Cały czas, aby powstawały automatyzmy. Gdy zawodnik wybiegnie w czerwcu 2012 roku na murawę Stadionu Narodowego w Warszawie, to - nawet jak poczuje dreszcz emocji, a nawet stres - będzie wiedział, gdzie grać. W ciemno! To będzie automat! Będzie pan grał z mało znaczącymi rywalami poza terminami FIFA, jak to czynili Janas i Beenhakker? - O czym pan mówi?! Polska musi grać tylko z najlepszymi - już szykuję się na Niemców czy Włochów. Najchętniej grałbym tylko z rywalami tego kalibru. Z Holandią, Anglią, Brazylią i Argentyną. Nawet jak przegrasz taki mecz, to nabywasz niezwykłego doświadczenia. Zawsze tak robiłem, że moje kluby mierzyły się z silnymi drużynami zagranicznymi - czy Widzew, czy ostatnio Lech. Widzew to cały czas była Bundesliga, a Lech mierzył się ze Spartakiem Moskwa, czy z Werderem Brema. Takie sparingi mają sens, aby później wykazać się z Grasshopperem, Austrią Wiedeń, Nancy, czy Deportivo... Dość grania z "ogórkami"! A sztab? Beenhakker miał prawo zatrudnienia dziesięciu osób. - Może nawet zdecyduję się na dwanaście osób. O wszystko będą dbały - o każdy detal. Zatrudnię człowieka od przygotowania fizycznego, który będzie w stałym kontakcie z trenerami klubowymi. Ba, trenerzy klubowi będą proszeni przeze mnie na regularne konsultacje, aby czuli się współodpowiedzialni za drużynę narodową. Może pan wymienić jakieś nazwiska swoich przyszłych współpracowników? - Jedno mogę zdradzić: dyrektorem kadry może być Marek Koźmiński (rocznik 1971), a jednym z asystentów Paweł Wojtala (rocznik 1972). Obaj z doświadczeniem, jeden wyniósł je z Włoch, a drugi z Niemiec. Jeden mówi perfekt po włosku i angielsku, a drugi po niemiecku i angielsku. Inne spojrzenie, kontakty, wielkie doświadczenie z boiska. Chcę się otoczyć najlepszymi! To naprawdę ma być sztab na miarę wyzwania, jakim są finały EURO 2012! Rozmawiał: Roman Kołtoń PODYSKUTUJ O WYBORZE SMUDY NA TRENERA KADRY! CZYTAJ RÓWNIEŻ: Smuda poprowadzi reprezentację Polski Wzloty i upadki Franciszka Smudy Smuda 44. selekcjonerem reprezentacji Polski Nasi internauci też chcieli Smudę - zobacz wyniki naszej ankiety Smuda poza boiskiem - zobacz galerię!