INTERIA.PL: W środę minął rok do Euro 2012. Co sobie myśli selekcjoner reprezentacji Polski widząc opóźnienia w budowie dróg i stadionów? Czy jesteśmy bliżej Euro z budową reprezentacji, niż z poprawianiem infrastruktury? Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji Polski: Tych dwóch tematów nie da się porównać. Jeśli chodzi o drogi i stadiony, to całkowicie zgadzam się z premierem Donaldem Tuskiem, który powiedział, że budując coś - nawet coś tak prostego jak dom, a co dopiero tak skomplikowanego, jak stadion, czy drogi, to nigdy nie będziesz gotowy na tę sekundę, którą sobie planowałeś. Drobne poślizgi muszą być zawsze wkalkulowane. Przecież w innych krajach, które przed nami organizowały mistrzostwa Europy, również były problemy związane z niedotrzymaniem terminów. Przy tak gigantycznym przedsięwzięciu, to normalne. Ja wiem, że krytyków nie brak. Oni muszą być i zawsze będą, ale nie wolno na nich zwracać uwagi. Takie sprawy, jak budowa dróg, stadionów powinniśmy potraktować jak interes wspólny i każdemu w naszym kraju powinno na tym zależeć, powinien temu kibicować, a nie złorzeczyć. A czy rok przed Euro z budową reprezentacji jesteśmy bliżej, niż dalej przygotowania silnej kadry, która miałaby realne szanse wyjść z grupy na Euro 2012? - Z pewnością tak, skład mamy wykrystalizowany i najważniejsze, że robimy postępy. Wiele osób, w tym także piłkarskich fachowców twierdzi, że Smuda przestał być sobą, zrobił się miękki. Jest w tych opiniach cień prawdy? - Mnie to nie interesuje, co ktoś mówi, czy co ktoś myśli. Moi krytycy mogą sobie mówić, co chcą, ale muszą wiedzieć, że Smuda się nie zmienił i jest ciągle taki sam. Nie ma pan obaw, że z Francją możemy dostać takie lanie, jak z Hiszpanią przed rokiem (0-6)? - Nie myślę w ten sposób. Dla mnie istotne jest, aby sprawdzić na tle silnego rywala to, jak wyglądamy teraz, by porównać do stanu sprzed roku. Jeśli będziemy cały czas się bać, nic nie robić i tylko krytykować, przeszkadzać, zazdrościć, to nigdy nic nie zbudujemy. Jak to jest z atmosferą w kadrze? Po tym, jak pana taktykę skrytykował Robert Lewandowski, wielu uznało, że jest zła. - My mamy superatmosferę, ale nie każdemu to jest na rękę. Niedawno do naszego sztabu dołączył amerykański fizjolog Adam Rotshtein i zachwalał klimat panujący w kadrze. Mówił, że w kadrze jest kapitalna atmosfera, wszyscy są chętni do pracy. Ale tak to jest, że obcy ludzie to dostrzegają, a swoi robią wszystko, żeby ją zepsuć i podłożyć ci nogę. Rozmawiał w Warszawie: Michał Białoński