Najbardziej spektakularne zanotował wspomniany Gmoch. Objął on kadrę jesienią 1976 roku po turnieju olimpijskim w Montrealu, gdzie Orły Górskiego wywalczyły srebrny medal, co uznano - w pewnym sensie słusznie - za porażkę. Gmoch, który w staraniach selekcjonerską posadę pokonał Andrzeja Strejlau nie miał czasu na przygotowania. Od razu czekało go mecz o punkty eliminacji MŚ w Argentynie z Portugalią w Porto. Polacy zagrali tam świetne spotkanie, wygrali 2:0 po golach Grzegorza Laty. Gmoch wsławił się tym, że zrezygnował z Jana Tomaszewskiego, który był w kiepskiej formie, na środku obrony ustawił pomocnika Henryka Kasperczaka oraz odważnie postawił na młodych, których pomijał Górski - czyli Stanisława Terleckiego i Zbigniewa Bońka. Następca Gmocha - Ryszard Kulesza zaczynał tak jak Franiciszek Smuda, czyli od starcia z Rumunią. Mecz odbył się 1 października 1978 roku w Bukareszcie i nie zapisał się niczym szczególnym w pamięci kibiców. Jedynego gola zdobył Anghel Iordanescu, który potem był trenerem rumuńskiej reprezentacji m.in. podczas pamiętnych dla tego kraju mistrzostw świata w USA w 1994 roku. Schedę po Kuleszy objął Antoni Piechniczek i on też swój pierwszy mecz w roli selekcjonera rozegrał w Bukareszcie 25 marca 1981 roku. Poszło mu jeszcze gorzej niż Kuleszy, bo Polacy przegrali 0:2. Następca Piechniczka - Wojciech Łazarek, choć w debiucie nie przegrał, to zaliczył jedną z największych kompromitacji w historii naszego futbolu. "Biało-czerwoni" zremisowali bowiem w Bydgoszczy 2:2 z KRL-D. Wykorzystując ówczesne przepisy dotyczące spotkań towarzyskich Łazarek skorzystał aż z 21 piłkarzy, co do dzisiaj zostało i zostanie (o ile nie zmienią się przepisy) niepobitym rekordem. W tym "niezapomnianym" spektaklu rozegranym 7 października 1986 roku gola dla Polaków zdobyli: Ryszard Tarasiewicz z karnego i Jan Karaś. Pierwszym selekcjonerem w III Rzeczpospolitej został Andrzej Strejlau. 23 września 1989 roku w Lubinie Polacy zagrali po raz ostatni w historii z ZSRR. Zremisowaliśmy wówczas 1:1, a jedynego gola zdobył Dariusz Wdowczyk, przedstawiany później przez jakiś czas jako Dariusz W. Całkiem przyzwoity debiut zaliczył Henryk Apostel. 9 lutego 1994 roku Polacy zremisowali 1:1 z Hiszpanią w Santa Cruz na Teneryfie. Jedyną bramkę strzelił Roman Kosecki. Najgorszy debiut w historii zanotował Władysław Stachurski - 9 lutego 1996 roku Polacy przegrali 0:5 z Japonią. Na usprawiedliwienie tej kompromitującej porażki trzeba przypomnieć, że była to de facto druga reprezentacja, złożona za zawodników z polskiej ligi. Po Stachurskim kadrę, po raz drugi przejął Piechniczek. Ta kadencja to był kompletny niewypał, podobnie, jak i debiut. 2 czerwca 1996 roku Polacy przegrali z Rosją 0:2, a wyprawa do Moskwy zakończyła się awanturą i wyrzuceniem z kadry Andrzeja Juskowiaka i Wojciecha Kowalczyka. Ostatni zwycięski debiut zanotował 6 września 1997 Janusz Wójcik ( wcześniej w jednym meczu z Gruzją (4:1) kadrę poprowadził asystent Piechniczka - Krzysztof Pawlak). Na stadionie Legii "Biało-czerwoni" pokonali w towarzyskim spotkaniu Węgrów 1:0. Zwycięskiego gola strzelił Krzysztof Ratajczyk. Jerzy Engel na początek swojej przygody z reprezentacją zebrał solidne baty od Hiszpanów 26. stycznia 2000 roku w Kartagenie. Polacy nie mieli żadnych szans w starciu z będącymi w pełni sezonu Hiszpanami. Gole dla naszych rywali zdobyli wówczas Raul i Urzaiz (dwa). Krótka kadencja Zbigniewa Bońka na selekcjonerskim stołku zaczęła się od remisu 1:1 w Szczecinie z Belgią 21 sierpnia 2002 roku. Po raz pierwszy w kadrze zaistniał wówczas duet Kamil Kosowski - Maciej Żurawski. Po akcji tych zawodników padł pierwszy gol. Prowadzenia nie udało się jednak utrzymać do końca. Paweł Janas zadebiutował w 12 lutego 2003 roku w Splicie. Polacy zremisowali wówczas Chorwacją 0:0. Ten bezbarwny mecz, rozgrywany w ramach turnieju Trofej Marjan oglądała garstka widzów, gdyż kibice Hajduka ogłosili bojkot kadry, ze względu na fakt, że większość atrakcyjnych spotkań Chorwacji odbywała się w Zagrzebiu. Jak najszybciej chcielibyśmy też zapomnieć debiut Leo Beenhakkera. 16 sierpnia 2006 roku w Odense Polacy przegrali 0:2 i nie mieli nic do powiedzenia w starciu z Duńczykami. A jak zadebiutuje Smuda? Oby tak jak Górski i Gmoch!