- Dlaczego Polacy tak rzadko strzelali na bramkę Ekwadoru? - Ze strachu. Oni bali się strat i szybkich kontr Ekwadorczyków, dlatego do Żurawskiego, który sam zmagał się z trzema przeciwnikami, nikt nie podchodził z pomocą. Nikt nie chciał! Na boisku trzeba rozmawiać, podpowiadać koledze: "ej, masz za plecami kolegę, odegraj". Nikt nie chciał wziąć ciężaru gry na siebie, podjąć ryzyka. - Nie wydaje się Panu, że Pański syn był waleczny, ale chaotyczny? Że nonszalancko tracił piłkę? - Napastnik musi tak grać, ryzykować grę jeden na jednego. Jak straci to są pomocnicy, a potem obrońcy, by piłkę odzyskać. - Żurawski po wyjściu z szatni na końcu języka miał stwierdzenie, że Polska nie nadaje się do gry w mistrzostwach świata. - Po takim meczu każdy jest zły. Widziałem u niektórych zawodników, że nawet nie podeszli do publiczności. Tymczasem w takich chwilach trzeba być profesjonalistą, choć to jest trudne. Trzeba wyrazić szacunek kibicom. - W Korei odpadliśmy z kretesem. Tu jesteśmy na krawędzi... - Oczywiście, wszyscy to wiemy. Tylko że został nam jeszcze mecz z Niemcami i trzeba przynajmniej spróbować. Niemcy też nie grali rewelacyjnie z Kostaryką. Przyspieszali, zwalniali. - Skoro baliśmy się Ekwadoru, to jeszcze łatwiej przestraszymy się Niemców. Na czym mamy budować nasz optymizm? - Na psychice. Teraz piłkarzom nikt nie pomoże - ani media, ani trener. Oni muszą dać 120 procent od siebie, bo mają jeden mecz i pojadą w tę, albo we w tę. - Czy Polacy powinni zagrać tym samym składem co z Ekwadorem? - Nie. Kilku, trzech lub czterech zawodników zawiodło zaufanie trenera. On musi teraz zaryzykować, znaleźć dżokera, zmienić skład, bo mecz z Niemcami trzeba wygrać. - Co z systemem 4-5-1? - Paweł powinien teraz zagrać 4-4-2. - Kto w ataku? - Ebi z Żurawskim. Mamy mieć dwóch wolnych napastników, których interesuje tylko strzelanie bramek, a nie powrót do defensywy. Od skracania pola są pomocnicy. Z Ekwadorem byliśmy rozciągnięci na 80 metrach! - Czy Janasa stać na to, by wystawić Brożka i Jelenia kosztem Żurawskiego i Krzynówka? - Widać było w ostatnich 15 minutach meczu, że zmiany mogłyby okazać się korzystne. Ja i Andrzej (Szarmach) jesteśmy tu także po to, by z Pawłem porozmawiać, zdjąć trochę ciężaru z jego barków. Żeby tak się nie dręczył. - No to ile tych zmian Pan proponuje? - Trzy, cztery. Bardziej trzy. Nie można zmienić trzonu drużyny. Andrzej Łukaszewicz, Barsinghausen mundial2006.blog.interia.pl Zobacz wyniki i tabelę grupy A Zobacz galerie zdjęć z mistrzostw świata