W poniedziałek czwórka torowców oraz pozostali członkowie ekipy złożyli ślubowanie w warszawskim Centrum Olimpijskim odbierając nominacje i symboliczne piąte kółka olimpijskie. W Pekinie Polskę reprezentować będzie trójka sprinterów, którzy wystąpią w wyścigu drużynowym i konkurencjach indywidualnych oraz średniodystansowiec Rafał Ratajczyk, który wystartuje w wyścigu punktowym. Wszyscy czterej byli podczas uroczystości uśmiechnięci i pełni optymizmu, wynikającego, jak mówili, z dobrego przygotowania do najważniejszego startu. Trener sprinterów, olimpijczyk i medalista mistrzostw świata Grzegorz Krejner podkreślał, że wiele dały jego podopiecznym treningi na nowym krytym welodromie w Pruszkowie. Niewiele mówił o dyspozycji trójki sprinterów, ale nie zaprzeczył, że w kontrolnym starcie, swego rodzaju próbie generalnej przed wyjazdem na igrzyska, polska trójka uzyskała czas lepszy od oficjalnego rekordu kraju. Zapytany czy to efekt wysokiej formy, czy też właściwości toru odpowiedział, że oba elementy złożyły się na dobry rezultat. Pruszkowski tor chwalił także Rafał Ratajczyk, obserwujący na co dzień treningi kolegów z reprezentacji. "Tor jest rzeczywiście bardzo szybki, a przy tym nasz, co pozwala nam spokojnie trenować". Ratajczyk w okresie przygotowań dużo startował w wyścigach szosowych. "Jechałem właściwie we wszystkich ważniejszych imprezach w Polsce - powiedział. - Po tych startach mogę stwierdzić, że fizycznie jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Próbowałem sił na finiszach, zająłem między innymi drugie miejsce na ostatnim etapie wyścigu Dookoła Mazowsza". Wicemistrz świata w wyścigu punktowym z 2006 roku nie zaniedbywał także startów na torze. "Wziąłem udział w kolarskiej sześciodniówce we Włoszech - przypomniał. - Jechałem w parze z Włochem i przez cztery dni byliśmy liderami. Miałem więc okazję, żeby sprawdzić się w warunkach wyścigowych". Ratajczyk przyznał, że mocno przeżywał poniedziałkową uroczystość. "To moja pierwsza olimpiada - wyjaśnił - i to ślubowanie zrobiło na mnie wrażenie. Muszę przyznać, że w dotychczasowej karierze najmilej wspominam dwie rzeczy - zdobycie tytułu wicemistrza świata i moment, w którym zapewniłem sobie kwalifikację olimpijską. Teraz czekam już na start w Pekinie i jestem optymistą. Będzie dobrze." Optymizm młodego kolarz studził nieco jego trener Leszek Szyszkowski. "Do olimpijskiego wyścigu punktowego zakwalifikował się cała plejada świetnych kolarzy, z mistrzami świata i poprzednich igrzysk olimpijskich. W tym gronie jest co najmniej kilkunastu zawodników, którzy mogą realnie myśleć o medalu. Bardzo wiele będzie także zależało od szczęścia i od tego jak potoczy się wyścig. Decydująca akcje może nastąpić na przykład już na samym początku i pomieszać szyki faworytom". Trener Szyszkowski przypomniał, że o losach medali decyduje liczba zdobytych przez zawodnika punktów. Gromadzi się je na lotnych finiszach (pięć punktów za wygranie finiszu) oraz za nadrobienie okrążenia. Jeśli zawodnik, lub grupa kolarzy, odskoczy od rywali i nadrobi okrążenie toru, czyli 250 metrów, otrzymuje aż 20 punktów. Myśląc o czołowym miejscu podkreśla trener - trzeba kontrolować sytuację od pierwszego do ostatniego okrążenia, bo chwila nieuwagi może całkowicie pogrzebać szanse.