O godz. 20.30 rozpocznie się drugie środowe spotkanie tej grupy - Polska zmierzy się ze Szwecją. Obie drużyny przystępowały do meczu z zupełnie różnym nastawieniem. Dla Niemców - mistrzów świata z 2007 roku, po przegranej z Polską 25:27 - kolejna porażka oznaczałaby praktycznie pożegnanie z medalowymi nadziejami, a nawet z całym turniejem. Tymczasem skazani przed turniejem na pożarcie Słoweńcy po wygranej ze Szwedami uwierzyli we własne siły i odpowiednio nastawieni przez ich nowego, uważanego za jednego z najlepszych na świecie, trenera Zvonimira Serdarusica, od pierwszego gwizdka sędziego natarli z pasją na rywala. Niemcy od początku sprawiali wrażenie sparaliżowanych wagą spotkania, czego dowodem może być fakt, że pierwszego gola uzyskali dopiero w dziesiątej minucie. Słoweńcy - wicemistrzowie Europy z 2004 roku szybko uzyskali prowadzenie 3-0, po czym nastąpił pięciominutowy okres znakomitych parad bramkarzy: Gorazda Skofa i Johannesa Bittera, który był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny we wtorkowym meczu przeciwko Polakom. Na czwartego gola dla Słoweńców trzeba było czekać do 9. minuty. Dopiero minutę później za sprawą Holgera Glandorfa złoci medaliści MŚ 2007 zaliczyli pierwsze trafienie. Zespół z Bałkanów nie odpuszczał i przez większą część pierwszej połowy utrzymywał pięcio-, sześciobramkową przewagę. Ich rywale popełniali mnóstwo błędów, a i Bitter coraz częściej był bezradny. Tymczasem Skof, grający na co dzień w RK Zagrzeb, nadal bronił jak natchniony. To w dużej mierze jemu Słoweńcy zawdzięczają, że na przerwę schodzili prowadząc 16-11. W drugiej połowie Słoweńcy umiejętnie bronili swój stan posiadania i nie pozwalali rywalom "złapać kontakt". Na bramkę odpowiadali bramką. Niemcy po 40. minucie zaczęli mozolnie odrabiać straty i w 45. minucie przegrywali już tylko 24-26, ale rywale znowu rzucili trzy bramki z rzędu i wszystko wróciło do "normy". Dziesięć minut później sytuacja się powtórzyła, tyle że tym razem Niemcy byli jeszcze bliżej i w 57. zdobyli kontaktowego gola (32:33). Zrobiło się naprawdę nerwowo. Christoph Theuerkauf doprowadził do wyrównania na półtorej minuty przed końcem 34-34. Słoweńcy przegrali końcówkę kondycyjnie. Poza tym ponownie zaporą nie do przebycia stał się Bitter. Pół minuty przed końcem Heiner Brand wziął czas. Niemcy mieli piłke i rozgrywali decydującą akcję, jednak próby Glandorfa tym razem zakończyły się niepowodzeniem. Cztery sekundy do końca czas dla drużyny Serdarusica, ale wynik już się nie zmienił. Najwięcej bramek: dla Słowenii - Vid Kavticnik 7, Luka Zvizej 6; dla Niemiec - Christoph Theuerkauf 7, Lars Kaufmann 6.