Pokonując Czechów 35-34 "Biało-czerwoni" pierwszy raz w historii zapewnili sobie awans do najlepszej czwórki tego turnieju. - Ale znowu mogę powiedzieć, że nic jeszcze nie mamy. W dalszym ciągu może być tak, że wrócimy z ananasem, czyli z niczym - mówił polski szkoleniowiec. Wspominał jaka była sytuacja przed poprzednimi meczami. - Wszyscy mieli jakieś swoje rytuały, odwiedzali się w pokojach, chodzili rozmawiali. Przed meczem z Czechami o 22.30 nikogo nie było. Wszyscy w łóżkach. Gabinet lekarza zamknięty, masażysty zamknięty. Cisza na korytarzu. To znaczy, że zespół wiedział o co gra. Wzięli sobie do serca, że to ważne spotkanie. I jak się okazało, to nam za bardzo siedziało w głowie - mówił Bogdan Wenta. - A po meczu emocje nadal były takie, że nie mogliśmy spać. Mieliśmy wieczór refleksji. Ja się położyłem koło 3. Sławek Szmal też, ale o szóstej rano był już na no gach - dodał. Zaznaczył też, że teraz też wiedzą czego chcą. - Baliśmy się tego nazwać, ale teraz to, o czym myślisz najbardziej staje się realne. Chcemy zagrać ostatni mecz na tych mistrzostwach - zakończył trener Polaków. W środę zawodnicy dostali wolne do godziny 14. Treningu nie będzie, tylko dłuższy spacer. Leszek Salva, Innsbruck CZYTAJ TAKŻE ORŁY WENTY POKONAŁY CZECHÓW I SĄ W PÓŁFINALE - CZYTAJ RELACJĘ Z MECZU Szansa Polaków na pierwszy medal Francja nie dała szans Słowenii Tabela nie kłamie! Polska liderem! Zobacz kto z kim i kiedy!