Serbki trochę nieoczekiwanie w poniedziałek przegrały w ostatnim meczu grupowym z Niemkami 1:3 i tym samym muszą zagrać w barażach z Rumunią, gdzie będą zdecydowanym faworytem. Czy pani zdaniem gospodyniom mistrzostw nie do końca zależało na zwycięstwie? Słyszałam już różne opinie na ten temat. Nie wiem i nie wnikam jak naprawdę było w tym meczu. Nie wdaję się w taką zbędną polemikę. Może za bardzo chciały wygrać, ale im się nie udało. Dla nas nie jest ważne, czy w ćwierćfinale trafimy na Niemki, czy na Serbki. Jak chcemy grać dalej, to musimy wygrać z jednym, bądź drugim przeciwnikiem. I nad tym musimy się skupić. Z jednej strony Niemki to zespół bardzo poukładany, zrobił ogromne postępy w obronie. Są bardzo stabilne, mają silne skrzydła, nigdy się nie poddają. Serbki, jak się je przyciśnie do ściany, to grają czasami nerwowo. Tak te nasze mecze z Serbkami wyglądały ostatnio - jak ktoś kogoś złamał, to wygrywał. Mam nadzieję, że wyjdziemy na to spotkanie pewne siebie, z buńczucznym nastawieniem, skoncentrowane, bez jakiś złych myśli, że może coś nam nie wyjść. : Serbki znakomicie grały w Grand Prix, zajęły trzecie miejsce. We własnej hali, przed swoimi kibicami będą faworytkami. One miały fenomenalną formę na Grand Prix, grały bardzo dobrą siatkówkę. Mają za sobą publiczność, zrobią wszystko, żeby wygrać. Pomyślmy jednak w ten sposób, że to one są faworytem i stoi nad nimi ogromna presja. Nie każdy potrafi sobie z tym poradzić. Wczoraj z Niemkami nie grały dobrego meczu, ściany im nie pomogły. My musimy spróbować wywrzeć na nich taką presję, nie odpuszczać, grać z nimi punkt za punkt i to może wystarczyć. Klucz do zwycięstwa z Serbkami? Zagrywka, blok i obrona. To jest to, co na Serbki jest zawsze najskuteczniejsze. Odrzucić je od siatki, tak by nie mogły wystawiać szybkich piłek na skrzydła i grać za dużo środkiem. Trzeba zaryzykować na zagrywce, bo to się opłaca. Emocji w czwartek nie zabraknie. Można się spodziewać, że na trybunach zasiądzie komplet widzów, którzy stworzą niesamowita atmosferę, a na boisku będzie iskrzyć. W polskiej reprezentacji jest wiele nowych zawodniczek, które z taką sytuacją mogą spotkać się po raz pierwszy. Kiedyś byłam w takim momencie. Na pierwszych mistrzostwach Europy nie byłam na tyle ograna, żeby wiedzieć jak przetrwać w takiej sytuacji. To jest jednak taka pozytywna adrenalina, że jak się wyjdzie na rozgrzewkę i na mecz, to człowiek przestaje o takich rzeczach myśleć. W trudnych chwilach szuka się tych dobrych oczu na boisku, koleżanki obok, która jest po to żeby Ci pomóc. Jak było mi ciężko, to szukałam swoich koleżanek wzrokiem, czasami trzeba kogoś ścisnąć, czy przybić +piątkę+. Rywale w grupie nie okazali się zbyt wymagający. Trzy pewne zwycięstwa sprawiły, że macie dzięki temu o jeden dzień więcej odpoczynku od waszego rywala w ćwierćfinale. Na ile może to pomóc? Byłyśmy przygotowane na bardziej wymagające spotkania, ale tak się nie stało. To nie był jednak jakiś spacer. Fakt, że nie przegrałyśmy ani jednego seta, o niczym nie świadczy. Rozegrałyśmy trzy mecze, dziewięć setów, to jest też coś. Nie było wprawdzie tie-breaków, jakiś wielu wymagających wymian, ale te spotkania pozwoliły nam wejść w turniej. Mamy jeszcze mamy czas potrenować, z formą i przygotowaniem fizycznym powinno być wszystko w porządku. Serbki z kolei przez porażkę z Niemkami, będą miały w nogach jeden mecz więcej. Nie oznacza to, że będzie nam łatwiej, bo jesteśmy bardziej świeże. Lecz jedno dodatkowe spotkanie to jest duża różnica i musimy to wykorzystać. Rozmawiał w Belgradzie Marcin Pawlicki