- Jak się spodziewaliśmy, był to mecz dwóch bardzo wyrównanych drużyn. Czuję spory niedosyt. Grając w pucharach na tak trudnym terenie, jak Jerozolima, stwarzając tyle sytuacji podbramkowych, nie można być aż tak nieskutecznym - powiedział trener Wisły Maciej Skorża. - Moja drużyna dała z siebie wszystko. Zawodnicy co mogli, zostawili na boisku. Czujemy niedosyt po sytuacji, która poprzedzała bramkę wyrównującą. Nie wiem, muszę to obejrzeć jeszcze raz, czy sędzia nie popełnił błędu, gdy upadł Radek Sobolewski. Mamy tydzień na poprawienie naszej gry, by skutecznie walczyć o awans w Krakowie. Co mogę powiedzieć o Buchanie? - To był jeden z zawodników, których obawialiśmy się. Jest skuteczny, w grach kontrolnych był bodaj najskuteczniejszym strzelcem. Wygrać w Jerozolimie to był nasz cel. Dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki. Sytuacja Piotra Brożka była dogodna, by to zrobić. I w najmniej odpowiednim momencie daliśmy się skontrować. Być może przeżywaliśmy jeszcze sytuację, która stała się z Radkiem Sobolewskim, ale nie powinno się nam to zdarzyć. Jakie wrażenie wywarli na mnie kibice Beitaru? - W Jerozolimie jest bardzo żywiołowo reagująca publiczność. Na każdym kroku starają się wywrzeć presję na gościach. Ale to jest normalne i naturalne. Na tym poziomie każda drużyna musi sobie radzić z presją. Liczę, że w Krakowie nasi kibice będą w stanie stworzyć podobną atmosferę, jaka była tutaj. Michał Białoński, Jerozolima