Mistrzyni olimpijska z Sydney zapewniła sobie awans do finału rzutu młotem wynikiem 68.66. - Nie cierpię eliminacji. Szczególnie dlatego, że odbywają się tak wcześnie rano - stwierdził Skolimowska. - W drugiej kolejce uderzyłam młotem o koło. Zaczekałam jednak na wynik i okazało się, że w tej próbie wypełniłam normę. Jednak z powodu zetknięcia z betonem młot wytracił trochę prędkości i pewnie straciłam ze dwa metry - relacjonował Skoloimowska. Z trybun Stadionu Olimpijskiego dopingował koleżankę Szymon Ziółkowski, któremu nie udało się awansować do finału. - Cóż, taki jest sport. Gdyby wszystko było przewidywalne, można by otworzyć listy najlepszych wyników w sezonie i powiedzieć: ten i ten będzie miał złoto, a ten srebro. Rozmawialiśmy na temat jego startu od razu po eliminacjach. Teraz już o tym nie myślałam. Z drugiej strony bardzo pomogły mi sukcesy Otylii Jędrzejczak. Co wieczór siedzimy przed telewizorem i oglądamy starty kolegów. My naprawdę żyjemy tymi igrzyskami - podkreśliła.