- Ćwiczymy fazę lotu. Gdybyśmy chcieli popracować nad tym samym na skoczni, potrzeba by było około 60 prób dla każdego. Poza tym w tunelu zawodnik od razu widzi co daje takie, a nie inne ułożenie ciała - powiedział w "Życiu Warszawy" II trener polskiej kadry Łukasz Kruczek. - Jeśli zaś chodzi o sprzęt, niczego nie testujemy. Nawet gdybyśmy chcieli, to już za późno na jakiekolwiek eksperymenty. Sprzęt mamy identyczny jak rok temu, oczywiście poza kombinezonami. Od tego roku wszystkie ekipy muszą mieć takie same, więc i my musieliśmy uszyć nowe - dodał. - Ostatnio skoki Adama wyglądają już dużo lepiej. Nie są to może jeszcze jego najlepsze skoki, ale już całkiem przyzwoite. Poza tym, w odróżnieniu od poprzedniego sezonu, w tym w ogóle nie przygotowywaliśmy formy do letniej Grand Prix. Starty w tych zawodach potraktowaliśmy wyłącznie treningowo - wyznał Kruczek. - W przygotowaniach do poprzedniego sezonu zabrakło skoków na dużym obiekcie. Mieliśmy pecha, bo tam gdzie pojechaliśmy nie było warunków. Teraz będziemy czekać na pierwszy śnieg z wypiekami na twarzy. Jak się gdzieś pojawi, od razu ruszamy. Jak będzie trzeba, polecimy nawet do USA. Nie ma żartów, to jest olimpijski sezon. - Kamil Stoch robi postępy. Latem wygrał kwalifikacje w Predazzo, Hakubie i Courchevel. W konkursach szło mu już gorzej, ale pokazał, że stać go na wygrywanie. Teraz musi tylko oddawać najlepsze skoki podczas konkursów - zakończył Kruczek.