"Pszczółka" wyprzedziła na mecie Karolinę Kozelę (niezrzeszona) o ponad dwie minuty i o ponad trzy swoją koleżankę z grupy Annę Szafraniec. "Diabeł" był lepszy o prawie trzy minuty od dobrze znanego na polskich trasach Ukraińca Siergieja Rysenki. Trzeci przyjechał Marcin Karczyński (Halls Profesional MTB Warszawa). <A href="http://www.skodamtb.pl/index.php?DepartmentID=40&CategoryID=79">Zobacz WYNIKI zawodów w Chodzieży</a> Zwycięstwo naszego najbardziej utytułowanego "górala" nie jest żadnym zaskoczeniem. "Diabeł" rządzi na polskich trasach od lat i jest zdecydowanym faworytem do kolejnego, dziewiątego już zwycięstwa w Grand Prix. Triumfatorka dwóch ostatnich edycji zawodów organizowanych przez Czesława Langa tydzień temu rozpoczęła starty w Pucharze Świata od 13. miejsca, ale w Polsce - przynajmniej na razie - nie ma sobie równych. - Gratulacje! Było łatwiej czy trudniej niż się Pani spodziewała? - Poza trochę nerwowym początkiem, spowodowanym kraksą na starcie, wszystko potoczyło się tak jak się tego spodziewałam. Już w połowie pierwszej rundy odjechałam rywalkom - relacjonuje Maja Włoszczowska. - Przybyły jakieś siniaki? - Nie. Przynajmniej na razie nic mnie nie boli... - Trasa rzeczywiście była tak wymagająca, jak wynikało to z zapowiedzi? - Zawody okazały się znacznie bardziej wymagające niż przewidywałam. Była upalna pogoda, a trzeba było jechać w odkrytym terenie. Podłoże w wielu miejscach było piaszczyste, poza tym nie było gdzie choć trochę odpocząć. Podjazdy i zjazdy wprawdzie nie były długie, ale szybko po sobie następowały. - Sprawdziła się nowa formuła ze skróceniem trasy? - Z góry było wiadomo, że to dobre rozwiązanie dla kibiców, a znacznie gorsze dla kolarzy. Dla mnie było zbyt monotonnie, bo lubię urozmaicony teren. Jednak tak jak w każdej innej dyscyplinie sportu, tak i w kolarstwie, warunki dyktują kibice i nie ma co narzekać, tylko to zaakceptować. - Niestety na razie jednak nie można liczyć na podobną frekwencję, jak w Houffalize. - Na Pucharze Świata w Houffalize nie dość, że było dwadzieścia osiem tysięcy widzów, to jeszcze musieli kupić bilety... Rzeczywiście atmosfera była wspaniała. W Chodzieży przyznam, że nie oglądałam się na boki, ale cały czas słyszałam kibiców. - Oglądała Pani zawody seniorów? - Tylko początek, bo później pojechałyśmy jeszcze na mały trening. Ale widziałam jak Marek Galiński pokazuje klasę i ucieka reszcie. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz