Międzynarodowy Komitet Olimpijski zaszokował, publikując w ostatnich dniach komunikat mówiący o możliwości powrotu sportowców z Rosji i Białorusi do rywalizacji olimpijskiej. "Biorąc pod uwagę jednoczącą misję ruchu olimpijskiego, prosząc i zachęcając go do wypełnienia tej jednoczącej misji, szczególnie w czasach podziałów, konfrontacji i wojny, szanując prawa wszystkich sportowców do bycia traktowanym bez jakiejkolwiek dyskryminacji, zgodnie z Kartą Olimpijską, żadnemu sportowcowi nie należy uniemożliwiać udziału w zawodach tylko z powodu paszportu" - ogłosił MKOl. Ten ruch wywołał ogromne poruszenie. "No i co z tego, że bez flagi i bez hymnu. To nadal reprezentowanie zbrodniarzy. Podczas gdy sportowcy przywracani są do rywalizacji, mój znajomy jest w szpitalu, bo nie zdążył się ewakuować. Halo MKOL, wojna nadal trwa!" - grzmiała Agnieszka Kobus-Zawojska, srebrna medalista z Tokio i brązowa z Rio de Janeiro w wioślarstwie. "Kompromitująca decyzja MKOl" - wtórował jej Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski z Sydney z 2000 roku, a obecnie trener Pawła Fajdka. MKOl dopuszcza występ Rosjan na IO w Paryżu. "Na tym zależy Putinowi" Dopuszczenie Rosjan do rywalizacji stanowi policzek dla świata sportu i może im pokazać, że są niemal bezkarni. Były norweski generał Arne Bard Dalhaug uważa, że właśnie na tym zależało Władimirowi Putinowi. "Rosjanie potraktują to jako potwierdzenie, że Rosja odgrywa ważną rolę w świecie i że są mocarstwem, z którym trzeba się liczyć. To jest to, na czym bardzo zależy Putinowi. Aby głos Rosji był wyraźny na całym świecie" - przyznał były wojskowy w rozmowie z portalem Dafbladet.no. "To przerażający rozwój wypadków, który będzie interesujący do dalszego śledzenia. To dowodzi, że sport to w najwyższym stopniu polityka. Trudno przewidzieć, czym się to skończy, a jednocześnie trudno dostrzec, by było to coś innego niż korzyść dla Rosji" - dodał Norweg. Wobec dopuszczenia Rosjan do występu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, Ukraina myśli o zbojkotowaniu imprezy. Według ukraińskiego ministra sportu rywalizowanie z rosyjskimi i białoruskimi sportowcami jest "nie do przyjęcia".