Jak doniósł jeden z afrykańskich portali internetowych, Egipt złożył oficjalny protest do organizatorów turnieju przeciwko decyzji Webba z ostatniej minuty spotkania. - Nie protestujemy przeciwko decyzji o rzucie karnym, ale sposobowi, w jaki została podjęta - tłumaczył pokrętnie szkoleniowiec reprezentacji Egiptu Hassan Shehata. Sam Shehata pewnie twierdząco odpowiedziałby na pytanie, czy należał się Brazylijczykom rzut karny. A więc o co chodzi? O to, że Webb podjął tę decyzję w wyjątkowo dziwnych okolicznościach. Najpierw brytyjski arbiter wskazał na rzut rożny. Chwilę później sędzia techniczny, który obejrzał całe zdarzenie na telewizyjnej powtórce, poinformował głównego, że się pomylił, a wybijający piłkę z linii bramkowej Ahmed Al Muhamadi faktycznie zagrał ręką. Wtedy Webb postanowił przyznać Brazylii "jedenastkę" i wyrzucił z boiska egipskiego obrońcę. - Z tego co wiem w piłce nie ma przepisu pozwalającego sędziom na korzystanie z powtórek wideo - kręcił głową niezadowolony trener Egiptu. Jego pretensje są tym bardziej uzasadnione, że karny miał decydujące znaczenie na końcowy wynik spotkania. Na bramkę zamienił go Kaka, dzięki czemu Brazylia rzutem na taśmę wydarła zwycięstwo 4:3. Decyzja Webba z końcówki poniedziałkowego meczu nie była pierwszą, która wzbudziła wiele kontrowersji. Pod koniec kwietnia podyktował dyskusyjny rzut karny w meczu Manchester United - Tottenham. Angielska prasa pisała wówczas, że jego decyzja może zadecydować nawet o tym, kto zdobędzie mistrzostwo Premier League. Polscy kibice sędziego Webba pamiętają z zeszłorocznych mistrzostw Europy. Podyktowana przez niego w ostatniej minucie meczu Polska - Austria "jedenastka" rozpętała w naszym kraju burzę. Emocji było więcej niż wyważonych komentarzy. Poproszony o opinię Premier Donald Tusk o brytyjskim arbitrze powiedział wówczas: "Jako premier polskiego rządu muszę wypowiadać się w sposób wyważony, ale wczoraj... chciałem zabić" Czytaj też Kaka uratował Brazylię