W nagranej przez dziennikarzy rozmowie, pośrednik handlowy związku przyznaje się do wręczenia łapówki prezesowi Pawłowi Włodarczykowi. - Włodarczyk do mnie dzwonił i skamlał o pieniądze - przyznał Piotr Metlenga, pośrednik w PZN. Paweł Włodarczyk i Piotr Metlenga znali się od dawna i doskonale się dogadywali. Mieli nawet swój kod porozumiewania się, gdy mówili o pieniądzach,łapówkach itp. - Prezes mówił: "ciężko jest, masz dla mnie te zdjęcia Małysza". A ile ich chcesz? Dwadzieścia, trzydzieści - pytałem. " A ile masz?" - odpowiadał - słychać na taśmie. Każde zdjęcie Małysza oznaczało tysiąc złotych! Piotr Metlenga prowadził z polecenia Włodarczyka negocjacje z Lotosem, sponsorem głównym PZN. "1,5 mln złotych wypłaciła w sezonie 2003/04 firma Lotos na mocy umowy sponsorskiej z PZN. Tylko 900 tysięcy trafiło do kasy związku, a resztę (ponad 30%!) otrzymał pośrednik. Tym razem na specjalne życzenie Włodarczyka, związek stał się znacznie uboższy." - napisał dzisiejszy "PS". 30-sto procentowa prowizja w negocjacjach handlowych to rzecz niespotykana. Przeważnie kwoty dla pośredników oscylują w granicach 10-15 % wartości umowy. W przypadku negocjacji z Lotosem prowizja wyniosła aż 30%! "Przegląd Sportowy" ma nagranie potwierdzenie, że prezes Paweł Włodarczyk "otrzymał 'dolę' za dopuszczenie pośrednika do negocjacji z Lotosem. I nieprawdą jest - co mówi Włodarczyk - że Metlenga pojawił się z polecenia drugiej strony." Najciekawsze jest to, że kontrakcie narciarskiej centrali Metlenga figuruje jako pełnomocnik rafinerii, a w egzemplarzu Lotosu - oczywiście jako pełnomocnik związku. - Dostał 120 tysięcy - to kolejny cytat z nagrania właściciela firmy "Metlenga Media". - Skamlał o pieniądze. Mówił, że potrzebuje szybko, bo chce wykupić wspólnika w firmie. Raz przyjechał rannym pociągiem, wziął pieniądze i 1,5 godziny później wyjechał następnym. (...) Czasami nie był ostrożny - jak mu się spieszyło, to wysyłane były pieniądze na konto. Z pięć przelewów? Mam potwierdzenia - mówi Metlenga. Paweł Włodarczyk, który jest również wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego zapytany wprost, czy wziął łapówkę, odpowiedział: - Proszę mnie nie pytać o takie rzeczy. Na kolejne pytanie, "gdzie się podziały oryginały związkowych umów", reakcja była jeszcze krótsza i jeszcze bardziej absurdalna: - No właśnie, nie wiem...