"Do olimpiady zostały jeszcze dwa miesiące. Wiem, że będzie dobrze" - przyznał Sikora. Ze swoich dotychczasowych startów nie jest jednak zadowolony. "Jak mogę być? Nie tak sobie to wyobrażałem, ale nie da się tak szybko nadrobić miesięcznej przerwy spowodowanej chorobą. Mocno mnie to osłabiło" - dodał. W Hochfilzen wicemistrz olimpijski z Turynu zajął na dystansie 10 km 72. miejsce. Najgorsze z trzech dotychczasowych startów indywidualnych w tym sezonie. "Trzy razy nie trafiłem na strzelnicy, musiałem pokonać trzy karne rundy, a warunki atmosferyczne na trasie były fatalne. Cały czas sypał śnieg, zwłaszcza w pozycji leżącej było bardzo trudno. Mata była cała obsypana" - powiedział. Dodał, że błędem było także zbyt szybkie oddawanie strzałów. "Normalnie zajmuje mi to około 29 sekund, a w piątek zmierzono mi 25. Pospieszyłem się". Po bardzo udanym dla siebie sezonie 2008/09 (drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ) postanowił zmienić karabin, bo to właśnie na strzelnicy popełniał najwięcej błędów, ale dzięki świetnemu przygotowaniu fizycznemu, straty nadrabiał na trasie. "Nawet teraz, po tych nieudanych startach uważam, że decyzja była bardzo dobra. To nie karabin jest winny. W zeszłym roku nie wiedziałem, dlaczego tak kiepsko strzelam. Teraz już wiem" - ocenił. Nie tylko jednak na strzelnicy najlepszy polski biathlonista zawodzi. "Nie można w krótkim czasie dojść do wyśmienitej formy biegowej po miesięcznej przerwie. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale wiem, że jestem dobrze przygotowany do sezonu. Potrzebuję teraz trochę czasu i dojdę do siebie" - zapewnił. Sikora w sobotę będzie odpoczywał, bowiem nie zakwalifikował się do biegu na dochodzenie. W niedzielę wystartuje w sztafecie. "Potem pojadę do słoweńskiej Pokljuki na kolejne zawody. Nie chcę odpuszczać, potrzebuję tych startów. Mam nadzieję, że w końcu przyjdzie normalna zima. Minusowe temperatury i naturalny śnieg, a nie sztuczny" - zakończył.