Czy wyobrażacie sobie Jose Mourinho chowającego głowę w piasek? Unikającego zaczepek, prowokacji i wojny psychologicznej? Właśnie mamy do czynienia z takim zjawiskiem - niezwykłym jak zaćmienie księżyca. Portugalczyk zadziwił wszystkich przed wyprawą na dzisiejszy półfinał Pucharu Króla z Sevillą, gdy nie przybył na konferencję prasową. Jego asystent Aitor Karanka wyjaśnił, iż klub z Sewilli za mocno rozgrzał atmosferę meczu i Mourinho nie będzie dolewał oliwy do ognia. "Pozostawimy cię bez tytułu" Rzeczywiście Sevilla idzie na wojnę, która ma zagrodzić "Królewskim" drogę do finału. Tuż po ligowym zwycięstwie 4-1 nad Levante na stadionie Ramona Sancheza Pizjuana wygaszono światła, by pokazać fanom specjalne wideo przygotowane na Real. Andres Palop, Jesus Navas, Alvaro Negredo, Christian Romaric i kilku innych graczy Sevilli maluje twarze i nagie torsy barwami swojego klubu, a na koniec pojawia się portugalski napis: "Vamos deixar-te sem o titulo" (pozostawimy cię bez tytułu). Łatwo zgadnąć, że adresowany jest do Mourinho. Komitet do walki z przemocą na hiszpańskich stadionach uznał mecze Real - Sevilla za spotkania najwyższego ryzyka. Przed dolewaniem oliwy do ognia nie cofnął się prezes Jose Maria del Nido, który z ironicznym współczuciem dla Realu powiedział: "Mają wielkiego pecha, że trafili na nas". Wspomniał też 2004 rok, kiedy na stadionie w stolicy Andaluzji dyrektor Realu Jorge Valdano wszedł do szatni sędziów. "Tym razem podwoimy ochronę, by jakieś niepożądane typy nie molestowały arbitrów" - powiedział. Na koniec dorzucił, że w Primera Division drużyna Mourinho nie będzie w stanie zostać nawet cieniem Barcelony, a najlepszym piłkarzem świata jest Leo Messi. Del Nido nie jest rzecz jasna fanem Katalończyków, niedawno w kłótni o podział pieniędzy za transmisje telewizyjne powiedział, że jeśli Real i Barca nie zaakceptują głosu większości, mogą się przenieść do ligi portugalskiej lub francuskiej. Prezes Sevilli wie jednak, że nie ma lepszej metody na dotknięcie Realu, niż wychwalanie drużyny Pepa Guardioli. Barcelona faworytem Barca gra dziś pierwszy półfinał na Camp Nou z Almerią, którą w lidze zbiła na kwaśne jabłko 8-0 (na wyjeździe). Almeria to już jednak inna drużyna, niedawno zremisowała z Realem 1-1. Porażki Katalończyków w tym dwumeczu nikt przy zdrowych zmysłach nie bierze jednak pod uwagę. Czy dojdzie do Gran Derbi w finale Pucharu Króla, zależy więc właściwie wyłącznie od starcia "Królewskich" z Sevillą. Gdyby drużyna Mourinho wyeliminowała zespół Gregoria Manzano, doszłoby jeszcze do kolejnych dwóch meczów Realu z Barceloną w Superpucharze Hiszpanii. Para kolosów, która w finale Pucharu Króla nie spotkała się od 21 lat, w Superpucharze nie grała ze sobą od 1997 roku. Realowi zdecydowanie bardziej zależy na tym pierwszym trofeum - nie zdobył go od 18 lat. Puchar Hiszpanii, to jedyny tytuł, jakiego nie ma Iker Casillas. Mistrz świata, mistrz Europy, dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów, czterokrotny mistrz Hiszpanii wygrywał Superpuchar kraju trzy razy, a po razie Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny. W Pucharze Króla klapa za klapą, na czele z tą sprzed roku z III-ligowym Alcorcon, dlatego tym razem Iker nie zgodził się, by w tych rozgrywkach do bramki stanął rezerwowy Jerzy Dudek. I Real, i Sevilla przeżywają ostatnio trudne chwile. Del Nido, który wydobył drużynę z dna prowadząc do dwóch zwycięstw w Pucharze UEFA (2006, 2007), czego skutkiem było pierwszy miejsce w światowym rankingu klubów, otrzymał w 11 miesięcy kilka bolesnych ciosów. W lutym 2010 drużyna nie wykorzystała dziejowej szansy awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, mimo iż w pierwszym meczu w Moskwie zremisowała z CSKA 1-1. W obecnej edycji przepadła w eliminacjach ze Sportingiem Braga tracąc wpływy w wysokości 30 proc swojego budżetu. Dziś zajmuje w Primera Division ósmą pozycję ze stratą aż 11 pkt do miejsca dającego prawo gry w Champions League. Na czym del Nido opiera więc swój optymizm? Na wyeliminowaniu Villarrealu w ćwierćfinale, Sevilla wygrała u siebie aż 3-0. Konflikty w Realu Fani "Królewskich" ekscytowali się ostatnio nie tyle grą zespołu, co transferem napastnika. Sprowadzenie Emmanuela Adebayora będzie wielkim zwycięstwem dla Mourinho. Gracz z Togo może występować w Lidze Mistrzów, a jak wiadomo operacja Gonzala Higuaina sprawiła, że na Lyon Real został z jednym środkowym napastnikiem. W niedzielnym spotkaniu z Mallorką Karim Benzema zdobył drugiego gola w lidze, ale jak zwykle opuścił Santiago Bernabeu bez słowa, odmawiając wszelkich rozmów z dziennikarzami. Czy tak bardzo zabolały go słowa Kaki, że zespół oczekuje od niego więcej? Brazylijczyka poparł sam Mourinho, prawda jest jednak taka, iż po kontuzji Kaka też jest na razie tylko cieniem siebie. Może wygrana batalia o napastnika złagodzi konflikt na górze? Prasa hiszpańska donosi, że Mourinho stanowczo zażądał dymisji Jorge Valdano, tymczasem Florentino Perez rozpoczął poszukiwania nowego trenera. To tylko plotki? Prawdopodobnie. Klub z Bernabeu żyje pod wielką presją, tamtejsza prasa dzieli każde słowo na cztery, doszukując się w nim masy podtekstów. W tym sezonie Iker Casillas skłócił się ponoć z Cristiano Ronaldo, a drugi z kapitanów Sergio Ramos nie może nawet patrzeć na Portugalczyka. Frustracja prawego obrońcy mistrza świata wynika jednak z faktu, iż chciałby grać na środku obrony. Mourinho woli tam jednak rodaków Ricardo Carvalho i Pepe. Czy ścieranie się tych wszystkich wielkich ego w drużynie z Bernabeu przyniesie jej wreszcie oczekiwany sukces, a może jednak kolejne rozczarowanie? Dzisiejszy mecz z Sevillą da pierwszą część odpowiedzi na to pytanie. Zobacz jak Sevilla szykuje się na Real: Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Zobacz terminarz Pucharu Króla