Patryk Dziczek zasłabł w końcówce sobotniego meczu Serie B pomiędzy Ascoli a Salernitaną, której jest zawodnikiem. Na krótko stracił przytomność. Zapadnięty język zablokował jego drogi oddechowe. Pierwszej pomocy udzielono mu na murawie, następnie karetką został odwieziony do szpitala. - Nie ukrywam, że odebrałem tę informację z dużym zaskoczeniem, już po raz drugi - mówi Sławomir Zdonek, klubowy lekarz Piasta Gliwice w latach 2012-17. - W polskiej lidze, poza urazami typowo piłkarskimi, Patryk nigdy nie zgłaszał problemów zdrowotnych. Nie wydarzyło się nic, co wyłączałoby go z gry na dłużej. Nie dostawałem też informacji, że sobie nie radzi wydolnościowo na treningach. Kolokwialnie mówiąc, nie miałem przy nim dużo roboty. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Dziczek jest wychowankiem Piasta. Zaczynał grę w tym klubie dekadę temu w zespole trampkarzy, kończył przed dwoma laty w roli triumfatora Ekstraklasy. Jako pomocnik zwykle należał do zawodników, którzy w trakcie spotkania pokonują największa liczbę kilometrów. - Chłopaki mieli w Piaście robione kompleksowe badania co rok - opowiada Zdonek - U Patryka nie istniały wskazania do rozbudowanej, dogłębnej diagnostyki kardiologicznej. Podstawowe testy przechodził "bez zająknięcia". Tyle mogę powiedzieć, nie narażając tajemnicy lekarskiej ani klubowej. Myślę, że dla samych Włochów jego obecne kłopoty to też spore zaskoczenie, bo przed transferem do Lazio był przecież bardzo skrupulatnie badany. Do rzymskiego klubu zawodnik trafił latem 2019 roku. Włosi zapłacili za niego dwa miliony euro. Lazio od razu wypożyczyło go jednak do Salernitany, występującej na zapleczu Serie A. W tej chwili 22-latek przebywa w Rzymie. Lekarze próbują ustalić przyczynę jego zasłabnięcia. Dodajmy - ponownego. Po raz pierwszy stracił przytomność w październiku podczas treningowej gierki. - Trzeba oczywiście zaczekać na wyniki wszystkich badań, ale już teraz zastanawiam się, czy to nie jest kwestia przemęczenia, przeciążenia organizmu. Patryk wskoczył w zupełnie inny reżim treningowy. Z tego, co wiem, we Włoszech trenuje się bardzo intensywnie. Jeśli ta hipoteza się potwierdzi, to wtedy wystarczy odpowiednia regeneracja i zadbanie o to, żeby przystosować organizm do obciążeń. Chłopak dobrze rokuje, byłoby szkoda to zniweczyć. Każdy ma swoje granice i trzeba brać pod uwagę, że każdego można "zajechać", nawet młodego zawodnika, który z piłką ma do czynienia nie od wczoraj - zauważa Zdonek. Doktor Zdonek zetknął się już w praktyce lekarskiej z podobnym przypadkiem. Również chodziło wtedy o młodego piłkarza z Gliwic. - To były powtarzające się, nietypowe omdlenia. Po szerszej diagnostyce okazało się, że zawodnik wymaga leczenie kardiologicznego. Trafił do znanego ośrodka, gdzie przeszedł drobny zabieg chirurgiczny. Podobnie jak Patryk, nie miał jeszcze 25 lat. Po kuracji wrócił bez przeszkód do gry. Miejmy nadzieję, że tym razem również doczekamy się dobrego zakończenia - mówi Zdonek. Jak potoczy się dalsza przygoda z piłką Dziczka? Dotychczas wykonane u niego badania nie ujawniły nieprawidłowości kardiologicznych ani neurologicznych. Prezes PZPN Zbigniew Boniek przekazał w twitterowym poście, że zawodnik miał "crisi vagale", co oznaczać może dysfunkcję nerwu błędnego. Stan gracza Salernitany jest w tej chwili stabilny. Piłkarz podziękował wszystkim, którzy udzielili mu pomocy w sobotnie popołudnie i oczekuje na dalszą diagnostykę. UKi Serie B - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz