To miał być wieczór, w którym Piątek wreszcie się przełamie. Pokaże, że po znakomitym początku rozgrywek nie zatracił całkowicie instynktu strzeleckiego i znowu potrafi trafiać do siatki. Zanim jednak w 17. minucie pewnym strzałem z karnego pokonał bramkarza Audero, wiele się działo w padającym rzęsiście deszczu. I niekoniecznie Polak z Genoi będzie to mile wspominał. Zaraz na początku spotkania musiał bowiem na krótko opuścić boisko, bo został tak niefortunnie trafiony, że z nosa polała się krew. Piątek szybko wrócił, ale właśnie wtedy... Sampdoria objęła prowadzenie. Quagliarella znakomicie wyskoczył do dośrodkowania Ramireza, nie zostawiając Radu żadnych szans. Widać jednak było, że Polak w czerwono-granatowej koszulce ma dużą ochotę na grę. Był aktywny i w zasadzie sam doprowadził do wyrównania. Najpierw dynamicznym wejściem zmusił bramkarza do faulu, a za chwilę wykorzystał jedenastkę, zupełnie myląc Audero. Gdyby po dwóch kwadransach gry Veloso wykorzystał rzut wolny z kilkunastu metrów po faulu na Piątku, gdyby Romulo bardziej precyzyjnie uderzył po idealnym podaniu Polaka, gdyby wreszcie polski napastnik wygrał jeszcze jeden pojedynek sam na sam z bramkarzem, pierwsza połowa byłaby niemal idealna dla byłego napastnika Cracovii. Ale i tak był najgroźniejszym zawodnikiem Genoi mającej z każdą minutą coraz wyraźniejszą przewagę. Sampdoria praktycznie nie zbliżała się do bramki rywali. 10. gol Piątka oznacza, że wyprzedził on Cristiana Ronalda (9 bramek po sobotnim meczu ze SPAL) i znowu jest samodzielnym liderem strzelców Serie A. Po przerwie gracze Marco Giampaolego nieco odżyli, ale nadal inicjatywę mieli gospodarze. Piątek dalej stanowił duże zagrożenie, choć nie miał już tak klarownych sytuacji jak w pierwszej połowie. Bardzo poprawnie spisywał się też Bartosz Bereszyński, pewny w obronie i niebezpieczny w ofensywie. To właśnie spięcie Polaka z Domenico Criscito niemal na linii pola karnego Genoi było bodaj najbardziej emocjonujące w drugiej części gry. Obydwaj powiedzieli sobie parę mocnych słów, ale o rzucie wolnym dla Sampdorii nie było mowy. Nie wytrzymał za to trener gospodarzy Ivan Jurić, odesłany na trybuny. Już w doliczonym czasie do gry był przygotowany Dawid Kownacki, ale nie zdążył wejść na boisko. Genoa - Sampdoria Genua 1-1 (1-1) 0-1 Quagliarella (7.) 1-1 Piątek (17., z karnego) RP Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A