Gorzki zawód przeżyli kibice Lecha, który pomimo prawie 2 mln euro wydanych na transfery tego lata, przegrał u siebie, a miał rozpocząć triumfalny marsz od zwycięstwa do zwycięstwa. W Poznaniu maszyna "Franza", typowana na jednego z głównych faworytów do "majstra", ruszyła zgodnie z oczekiwaniami - od najlepszego w Polsce dopingu i gola Hernana Rengifo. Wyrównującą bramkę dla GKS-u strzelił Tomasz Jarzębowski, ale Robert Lewandowski fantastycznym uderzeniem piętą dał "Kolejorzowi" drugie prowadzenie (znów świetna asysta Tomasza Bandrowskiego). Jednak "Janosikowi" i tym razem odrobili straty, a w 81. minucie "samobój" Henriqueza dał im sensacyjne prowadzenie. W derbach Warszawy techniką czarował Roger, ale Polonia po połączeniu z Groclinem potwierdziła, że może być czwartą siłą ligi. Dramat przeżył reprezentacyjny bramkarz "czarnych Koszul", który nie dość, że spowodował rzut karny, to jeszcze podczas tej feralnej interwencji doznał kontuzji. W bramce Polonii udanie zadebiutował Michał Gliwa. Zaczęło się jednak zgodnie z planem, lecz końcówka pierwszej połowy wstrząsnęła legionistami. Po golach Marka Sokołowskiego i Daniela Mąki Polonia prowadziła na Łazienkowskiej z wicemistrzem Polski. Remis uratował gospodarzom Maciej Iwański, wykorzystując rzut karny.