Podopieczni Konrada Jarosza i Łukasza Kościelniaka byli przed tym meczem skazywani na porażkę. Po słabym występie w Sopocie, podejmowali w Krakowie Pogoń Siedlce, która musi bronić czwartej pozycji w tabeli (dającej prawo gry o trzecie miejsce). Co więcej w wyjściowym zestawieniu Smoków brakowało kilku podstawowych graczy, jednak krakowianie pokazali, że mają długą ławkę rezerwowych pełną utalentowanych graczy z ogromnym potencjałem. Od pierwszego gwizdka widać było w szeregach biało-niebieskich ogromną determinację i zaangażowanie. Pogoń zgodnie z planem zaczęła od początku wykorzystywać swoją przewagę fizyczną w młynie. Juvenia odpowiadała ładną, kontynuacyjną grą i szanowaniem piłki. Popełniała niewiele błędów, a tempo i fantazja w rozegraniach mogły robić wrażenie. To jednak goście otworzyli wynik po przyłożeniu Macieja Panasiuka. Kolejne minuty należały już do Smoków, które cały czas trzymały rywali pod presją. Błędy siedlczan, na punkty z podstawki zamieniał trzykrotnie Rafał Lewicki, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 9:5. Tuż przed przerwą obudził się jednak Przemysław Rajewski, który w swoim stylu przeciął linię korzyści i zdobył przyłożenie. Po podwyższeniu Romeo Nkaone Pogoń prowadziła 12:9. W drugiej odsłonie Juvenia zaczęła z animuszem i werwą. Chęć szybkiej, efektownej gry okazała się zgubna, bo jeden z krakowskich rugbistów podał na przechwyt, a prosto za słupy popędził Davit Chaduneli. Pogoń wyszła na dziesięciopunktowe prowadzenie, ale to była tylko woda na młyn dla łapiącej wiatr w skrzydła Juvenii. Po doskonałej akcji młyna, piłkę na polu punktowym przyłożył Krzysztof Gola, a Rafał Lewicki podwyższył z trudnej pozycji. - Kiedy na tablicy pojawił się wynik 16:19 to podeszliśmy do siebie i powiedzieliśmy sobie, że teraz musimy to zrobić. Wiedzieliśmy i czuliśmy, że możemy wygrać - mówił po spotkaniu kapitan Bartłomiej Janeczko. Kilkanaście minut później, Juvenia ponownie zapracowała na pięć "oczek". Po wielofazowym ataku i dobrym odwróceniu gry na zamkniętą stronę, tuż przy linii autowej popędził sprintem Rafał Lewicki. Skrzydłowy zameldował się za linią końcową i dał swojej drużynie dwupunktowe prowadzenie. Do końca zostało kilka nerwowych minut, ale Juvenia wytrzymała presję i równo z ostatnim gwizdkiem niespodzianka stała się faktem. Twarda obrona i ogromne zaangażowanie sprawiły, że Smoki ponownie pokazały drzemiący w nich potencjał. - Bardzo dziękuję zawodnikom, że w końcu pokazali serce, a także umiejętności, które posiadają. A są one bardzo wysokie. Jesteśmy drużyną, która potrafi wygrać z każdym zespołem w Polsce. Wszystko leży w naszych głowach. Może zabrakło dziś kilku zawodników, ale pokazaliśmy, że to nie było osłabienie. Odpowiedzialność rozłożyła się na każdego z graczy i to dało doskonały efekt. Mam nadzieję, że ten mecz zbuduje morale drużyny i jeszcze w tej rundzie zaskoczymy niejednego przeciwnika - podsumował trener Krakowian Konrad Jarosz. Juvenia Kraków - MKS Awenta Pogoń Siedlce 21:19 (9:12) Juvenia: Rafał Lewicki 16, Krzysztof Gola 5 Pogoń: Maciej Panasiuk 5, Przemysław Rajewski 5, Davit Chaduneli 5, Romeo Nkaone 4 Żółta kartka: Romeo Nkaone Juvenia: Marcin Siemaszko (Mariusz Tumiel), Jerzy Głowacki, Krzysztof Pszyk (Andrzej Matsiuk), Krzysztof Gola (Jan Krawiec), Juan van der Westhuizen, Kacper Wiśniewski (Bartłomiej Skoczeń), Marcin Morus, Maciej Dorywalski, Dariusz Janik (Paweł Warzecha, Mateusz Polakiewicz, Rafał Lwicki, Bartłomiej Janeczko, Patryk Sakwa, Wojciech Marcinej, Igor Kocimski. Pogoń: Davit Chaduneli, Adrian Chróściel (Piotr Skałecki), Isitolo Tumotooa (Paweł Krzewniak), Marek Mirosz, Dawid Rajewski, Norbert Kargol, Krystian Olejnik, Maciej Panasiuk, Adam Dudek (Filip Skup), Romeo Nkaone (Bartłomiej Bareja), Tomasz Biernacki, Sili Patelesio, Krystian Adamiak, Łukasz Korneć, Przemysław Rajewski.