Jednym z arbitrów finałowej rundy mistrzostw, który poddaje się temu reżimowi bez mrugnięcia okiem, podobnie jak innych dwunastu sędziów, jest Grzegorz Ziemblicki z Wrocławia. Po raz trzeci w karierze prowadzi mecze czempionatu koszykarek (wcześniej w 1999 i 2001 r.). Do Łodzi przyjechała najlepsza 12 sędziów spośród 28, którzy prowadzili spotkania w grupach. "Codzienne o 8.30 spotykamy się rano w parku, biegamy, rozciągamy się. Trwa to od 30 do 45 minut. Wszystko pod okiem fibowskiego instruktora od przygotowania lekkoatletycznego. To jest obowiązek, więc frekwencja jest stuprocentowa i do tej pory nikt się nie spóźnił. Biegamy tak od 18 czerwca, a nawet wcześniej, bo trzy dni przed mistrzostwami mieliśmy klinikę dla wszystkich arbitrów. Można powiedzieć, że od 15 czerwca jesteśmy w ciągłym ruchu. Po rozgrzewce spotykamy się w hotelu, oglądamy wybrane fragmenty meczów z poprzedniego dnia, analizujemy i dyskutujemy, aby jak najmniej popełniać błędów w kolejnych meczach" - powiedział Ziemblicki. Arbitrzy, którzy uzyskali nominacje na ME otrzymali wraz z powołaniem specjalnie rozpisany cykl przygotowań do EuroBasketu. "Przygotowywaliśmy się do turnieju 30 dni. Chodziło przede wszystkim o pracę nad kondycją, motoryką, żeby podczas tak długiej rywalizacji nie zabrakło nam sił. Wysiłek był stopniowo zwiększany. Już na miejscu, w Bydgoszczy, gdzie odbywały się dwie grupowe fazy mistrzostw, mieliśmy dodatkowo możliwość skorzystania z siłowni i wielu kolegów tam zaglądało" - dodał