To drugi tytuł wywalczony przez tę drużynę - wcześniej Seahawks triumfowali w 2012 roku, kiedy na Stadionie Narodowym w Warszawie w obecności 23 tysięcy kibiców pokonali Warsaw Eagles 52:37. Mecz w Gdyni, któremu towarzyszyła atrakcyjna oprawa oraz rodziny piknik w stylu amerykańskim, zgromadził na trybunach Stadionu Miejskiego 4500 widzów, chociaż obiekt może pomieścić 15 tysięcy. "Pantery", które po raz pierwszy awansowały do finału, miały przewagę w pierwszej kwarcie, ale ta część zakończyła się remisem 0:0. W drugiej swój koncert rozpoczął Ogun. Przyłożył, podwyższył Jakub Fabich i gdynianie objęli prowadzenie 7:0. Rywale zrewanżowali się efektowną akcją i przyłożeniem Tomasza Dziedzica. Na początku drugiej połowy dorobek Seahawks o sześć punktów powiększył Lance Kriesen, kolejne dwa przyłożenia dołożył Ogun, a Fabich za każdym razem skutecznie podwyższał, dzięki czemu było 28:6 dla gospodarzy. Wrocławianie wygrali co prawda czwartą kwartę, ale odrobić strat już nie zdołali. - Tytuł zdobyty we własnym mieście smakuje szczególnie. To nie było łatwe zwycięstwo, bo wystarczyło spojrzeć na zdeterminowane twarze graczy Panthers, którzy odgrażali się, że wywalczą w Gdyni swoje pierwsze mistrzostwo Polski. W naszym zespole najwięcej punktów zdobyli co prawda Ogun i Kriesen, jednak na wielkie brawa zasłużyła cała drużyna. To dzięki świetnej postawie wszystkich zawodników obaj nasi Amerykanie mieli ułatwione zadanie - powiedział trener mistrzów Polski Maciej Cetnerowski.