Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) nie zgodziła się na proponowane przez większość zespołów zmiany regulaminu lub konfiguracji toru w Indianapolis. Miało to poprawić bezpieczeństwo kierowców. 14 bolidów, w tym należące do ekip Renault, McLaren-Mercedes i Williams-BMW, stanęło na starcie okrążenia rozgrzewającego, ale przed "właściwym" startem zjechało do garażów. - Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że nie będziemy brać udziału w wyścigu z tymi oponami i w tej konfiguracji toru" - napisały władze Michelina w liście do dyrektora wyścigu Charlie'ego Whitinga. Ostatecznie do GP USA ruszyli Michael Schumacher, Rubens Barrichello (obaj Ferrari), Narain Karthikeyan, Tiago Monteiro (obaj Jordan-Toyota), Christijan Albers i Patrick Friesacher (obaj Minardi Cosworth). Zespoły Ferrari, Jordan i Minardi korzystają z innego dostawcy opon - firmy Bridgestone. Prowadzenie już na początku objął "Schumi", który w pewnym momencie musiał jednak stoczyć ostrą walkę z kolegą z zespołu Rubensem Barrichello. Na 52. okrążeniu Niemiec po wyjeździe z boksu "wypchnął" nawet swojego partnera z ekipy poza tor. Ostatecznie siedmiokrotny mistrz świata odniósł 84. zwycięstwo w karierze i pierwsze w tym sezonie. Drugie miejsce zajął Barrichello, a na trzeciej pozycji uplasował się Portugalczyk Monteiro, dla którego jest to pierwsze podium w karierze. Swoje pierwsze punkty w F1 zdobyli także Karthikeyan z Indii, Holender Albers i Austriak Friesacher, kończąc wyścig na miejscach, odpowiednio, czwartym, piątym oraz szóstym. Za pozycje numer siedem i osiem FIA nie przyzna punktów. Wydarzenia w Indianapolis nie przypadły do gustu amerykańskim kibicom, którzy już podczas wyścigu zaczęli opuszczać trybuny. Grupa bardziej zdenerwowanych fanów zaczęła rzucać w kierunku toru butelki oraz puszki po napojach. Na trybunach pojawiają się również transparenty - kibice domagają się na przykład zwrotu pieniędzy. <a href="http://motosport.interia.pl/news?inf=636703" class="more" style="color:#07336C">Zobacz WIĘCEJ</a>