"Jestem dumny z brązowego medalu, choć wiem, że gdybym nie zepsuł pierwszego skoku, to stać mnie było na więcej" - powiedział Schlierenzauer. "To także moja wina, że losy konkursu rozstrzygnęły się już w pierwszej serii, kiedy Simon (Ammann - przyp. red) daleko nam wszystkim odskoczył" - przyznał. 20-letni Tyrolczyk dzięki 136-metrowemu skokowi w drugiej serii awansował z piątej na trzecią pozycję. Oprócz Szwajcara wyprzedził go jeszcze Adam Małysz. Identyczna kolejność była przed tygodniem na skoczni normalnej. "Gdyby ktoś przed igrzyskami powiedział mi, że w obu konkursach indywidualnych stanę na podium, podpisałbym się pod takim scenariuszem obiema rękami. Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem w Whistler, choć wiem, że stać mnie na więcej, że mam rezerwy. I ujawnię je w najbliższym czasie" - dodał. Austriak wygrał w tym sezonie osiem zawodów Pucharu Świata. W Kandzie był dwukrotnie trzeci. "Miałem kłopoty z pozycją dojazdową. Nie byłem w optymalnej formie, takiej, którą demonstrował Ammann. Ale przynajmniej mam motywację na następne cztery lata ciężkiej pracy" - zaznaczył. Czytaj też: Adam Małysz: Anioły mnie poniosły Ammann: Zakończyć karierę w glorii i chwale Małysz zdobył srebro na skoczni K-125. Złoto dla Ammanna Szczęśliwa czwórka Adama Małysza Polacy rządzili na skoczni w Whistler Tajner: Niech Adam dotrwa do Soczi Wojciech Fortuna: Adam jest niezawodny! Simon Ammann - król skoków