Jego współpracownicy sprecyzowali, że chodziło mu o bojkot ceremonii otwarcia olimpiady, nie zaś igrzysk jako takich. "Wszystkie opcje pozostają otwarte, ale apeluję do poczucia odpowiedzialności chińskich przywódców" - oznajmił Sarkozy, zapytany o ewentualność bojkotu olimpiady. "Pragnę, by rozpoczęto dialog, a siła mojej reakcji będzie zależna od reakcji władz chińskich - oświadczył podczas wizyty w Tarbes (południowo-zachodnia Francja). - Sądzę, że właśnie tak należy reagować, by osiągnąć rezultaty". Podobnie jak inne rządy państw Zachodu, Francja odrzucała dotąd możliwość bojkotu olimpiady w Pekinie, ale szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner zaapelował o zaprzestanie przez Chiny "tłumienia" protestów w Tybecie.