Co prawda od startu oderwała się trójka kolarzy, oprócz Sapy, Sylwester Szmyd z Lampre i Aitor Hernandez z Euskaltela, ale... - Hiszpan dawał zdecydowanie krótsze zmiany i słabsze, nawet zwalniał, jednak nie każdy jest w dobrej dyspozycji. Myślę, że gdyby trzeci "uciekinier" był mocniejszy, to byłaby szansa na dojechanie, bo mielibyśmy więcej sił na ostatnie metry - powiedział Sapa. Ucieczka została złapana na niewiele ponad cztery kilometry przed metą. Finisz z peletonu padł łupem Angela Furlana z Credit Agricole. Ucieczkę zainicjował Sapa. - To ja zaatakowałem pierwszy, razem z Sylwkiem Szmytem, potem doskoczył do nas kolarz z Euskaltela. Od razu zaczęliśmy mocno pracować, przewaga w miarę szybko rosła i tak dojechaliśmy prawie do końca - stwierdził mistrz Polski z tego roku. - Pomysł na ucieczkę powstał na dojeździe ze startu honorowego na start ostry. Rozmawialiśmy z Sylwkiem Szmydem o tym, że zaatakujemy i może się uda. Wiele nie brakło, może następnym razem będzie lepiej. Gdyby ten trzeci dawał lepsze zmiany to kto wie, jakby to się skończyło - dodał. Sapa nie wygrał etapu, ale został nowym liderem klasyfikacji górskiej. We wtorek wywalczył pięć punktów i ma ich tyle samo, co Szmyd. Czy ten trykot to pocieszenie, po tym, jak nie udało się ucieczce dojechać do mety? - To ciężko wywalczona koszulka, bo walczyć na górskich premiach mając prawie 200 kilometrów w nogach nie jest łatwo - powiedział reprezentant Polski. Paweł Pieprzyca, Białystok *** Zobacz zdjęcia z trzeciego etapu TdP!!