Reprezentant Hiszpanii to wdzięczny temat dla prasy, a także przyczyna przepychanek między Arsenalem a Barceloną. Ci pierwsi chcą zatrzymać piłkarza u siebie, drudzy zaś koniecznie chcą go mieć w składzie na przyszły sezon. Sam Fabregas ponoć powiedział menedżerowi "Kanonierów", że latem 2010 chce powrócić do rodzinnego miasta i zagrać dla "Blaugrany". Pierwsza oferta Barcy, opiewająca na 29 milionów funtów została odrzucona przez klub z Londynu. Hiszpanom zasugerowano, że trzeba co najmniej dwa razy lepszej oferty, aby w ogóle rozpocząć rozmowy. Jednak Sandro Rosell jest dobrej myśli, jeśli chodzi o największy transfer lata Barcelony. W rozmowie z dziennikarzami dał do zrozumienia, że nie ma żadnego powodu do obaw, a piłkarz jeszcze tego lata zostanie zaprezentowany na Camp Nou. "Nie jesteśmy pod żadną presją. Mamy całe lato, aby przeprowadzić tę transakcję" - skomentował ze spokojem. "Jestem przekonany, że Cesc będzie naszym piłkarzem do momentu rozpoczęcia nowego sezonu. Wiem co dzieje się w futbolu i nie zdziwię się, gdy inne kluby również będą chciały go skusić. Jednak jestem spokojny, bo kluczową osobą w całym zamieszaniu jest sam Cesc. A przecież jedynym powodem, dla którego chce opuścić Arsenal, jest powrót do korzeni i gra w Barcelonie" - dodał Sandro Rosell.