Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole "Cieszę się, że ludzie dowiedzieli się prawdy o tym, co się wydarzyło. Zbyt wiele razy klub stawia piłkarza w złym świetle, gdy tak naprawdę zły jest sam klub" - napisał na Twitterze Amerykanin. W poniedziałek Sandecja zakomunikowała, że do soboty na testach będzie przebywał u nich Freddy Adu. Ta informacja wywołała spore poruszenie, bo o talencie piłkarza określanego mianem drugiego Pele, słyszało się na całym świecie. Jak pokazały jednak kolejne wydarzenia, Sandecji chyba w najmniejszym stopniu chodziło o pozyskanie piłkarza do drużyny. Bardziej wyglądało to na PR-owy ruch, który okazał się wielką wtopą. Tuż po ogłoszeniu testów Adu wyszło na jaw, że nie wiedział o nich trener Radosław Mroczkowski. Szkoleniowiec przy okazji rozmów z mediami przyznał na dodatek, że od kiedy w klubie zmienił się zarząd, współpraca nie układa się najlepiej. Najbardziej oberwało się dyrektorowi sportowemu klubu - Arkadiuszowi Aleksandrowi, któremu zarzucił w rozmowie z Interią kompletny brak doświadczenia. Freddy Adu przylatując do Polski na własny koszt, znalazł się więc na wstępie w centrum konfliktu między trenerem a dyrektorem sportowym. Piłkarz miał być testowany do soboty, ale już we wtorek późnym wieczorem ogłoszono, że nie zagra w Sandecji. Trener Mroczkowski od razu zresztą przyznał, że on nie ma zamiaru go testować. "Nie dostałem szansy, żeby trenować ani robić czegokolwiek z drużyną" - napisał Adu. "Przez lata byłem wykorzystywany przez zbyt wielu ludzi dla popularności i nie pozwolę, żeby znowu się to wydarzyło" - dodawał Amerykanin, który zamieścił serię wpisów na temat sytuacji z Sandecją na swoim Twitterze. O kuriozalnych testach Freddy’ego Adu w Sandecji rozpisywały się media nie tylko w Polsce. Sam piłkarz dosadnie wypowiada się o sytuacji, jaką zastał w Nowym Sączu. Trudno mu się zresztą dziwić, bo znalazł się w naprawdę niekorzystnym położeniu. Dziwić mogą też wpisy dyrektora sportowego Sandecji na Twitterze, które skomentował nawet były zawodnik Legii Warszawa - Jakub Rzeźniczak. "My swój cel minimum osiągnęliśmy już po pięciu minutach jego pobytu w Polsce" - napisał Aleksander w odpowiedzi do wpisu na temat pobytu Freddy'eg Adu w Sandecji. "Arek twój tweet to żenada. Szanujcie drugiego człowieka" - odpisał natomiast Rzeźniczak. Działanie Sandecji przy testach Freddy’ego Adu jest trudne do racjonalnego wytłumaczenia. Nie wiadomo, co klub chciał tym osiągnąć. Jeśli miał to być tylko ruch PR-owy, to zdecydowanie nie wyszedł, bo "Biało-czarni" wystawili się tylko na pośmiewisko. Przy okazji na światło dzienne wyszedł konflikt na linii trener-dyrektor sportowy. Radosław Mroczkowski w rozmowie z nami zapewniał, że będzie rozmawiał z prezydentem miasta Ryszardem Nowakiem i jeśli w klubie ma dochodzić do takich sytuacji, on nie ma zamiaru pozostać na stanowisku. Arkadiusz Aleksander nie chciał tego komentować, przyznając, że po ostatnich wydarzeniach, prezes Sandecji zakazał wypowiadania się na ten temat w mediach. Trener Mroczkowski nadal jest na stanowisku, ale do jego rozmów z prezydentem miasta jeszcze nie doszło, bo przebywa on teraz na urlopie. Jak dalej potoczą się jego losy w klubie, wciąż więc nie wiadomo. Sandecja rozgrywa pierwszy w historii klubu sezon w Ekstraklasie. Po trzech kolejkach na koncie ma dwa punkty. W niedzielę "Biało-czarni" zagrają na wyjeździe z mająca komplet punktów Jagiellonią Białystok. Adrianna Kmak