- To było spotkanie inne od poprzedniego meczu z Legią. Byliśmy dziś apatyczni i to było widać. Nie wiem z czego to wynikło, ale przekładało się na naszą grę. To był toporny mecz, szczególnie z naszej strony. Mieliśmy dużo niedokładności i strat własnych, nie mogliśmy nic skonstruować - ocenił na gorąco trener Mroczkowski. Szkoleniowiec przyznaje, że jego zespół zagrał słabo, ale spotkanie wcale nie musiało się skończyć porażką beniaminka. - Przy 0-0 mieliśmy ważną sytuację, ale Filip Piszczek nie strzelił z metra czy dwóch... To musi być gol! A za minutę los się odwraca i jest rzut karny. Nie wiem co nasz obrońca [Dawid Szufryn] wyprawiał, ale w polu karnym trzeba grać bezpiecznie, a nie wślizgami. To jest credo, trzeba w takiej sytuacji lepiej się zachować - oceniał szkoleniowiec. Sandecja przegrywała, ale miała idealną okazję do wyrównania. Po faulu Bartosza Kwietnia na Macieju Małkowskim sędzia podyktował rzut karny, ale Marian Kelemen obronił strzał Aleksandara Koleva. - Nie strzeliliśmy karnego i później nic więcej nie potrafiliśmy zrobić. Po w miarę dobrym meczu z Legią wydawało się, że będzie w nas więcej woli i determinacji, ale pod bramką rywala stwarzaliśmy za małe ciśnienie - przyznał Mroczkowski. Szkoleniowiec nie ukrywa nawet, że on i jego zespół mają już serdecznie dość rundy jesiennej. - Czekam z utęsknieniem na przerwę, bo chcielibyśmy przeprowadzić trochę zmian. Są jeszcze jednak dwa mecze i na tym trzeba się skupić - kończy Mroczkowski. Z Niecieczy Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy