"Najbardziej szkoda, że straciliśmy Bartosza Bosackiego, który w 49. minucie odniósł kontuzję. Kiedy myśleliśmy o tym, by wzmocnić ofensywę musieliśmy wstawić w miejsce Bosackiego Mariusza Jopa. Koncepcja była inna - tłumaczył Ulatowski. - Liczyliśmy na Euzebiusza Smolarka i Marka Saganowskiego, a suma sumarum stało się tak, że już w 49. minucie mieliśmy dwie zmiany i każda następna w krótkim odstępie czasu spowodowałaby, że moglibyśmy kończyć mecz w dziesiątkę. Dlatego czekaliśmy ze zmianą napastnika do 70. minuty". Asystent Leo Beenhakkera przyznaje jednocześnie, że to nie był dobry występ polskich piłkarzy i inaczej wyobrażali sobie początek eliminacji. "Każdy mecz, który grany jest na własnym terenie z przeciwnikiem o podobnej klasie i który nie przynosi trzech punktów trzeba uznać za nieudany. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, że zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze, strzeliliśmy bramkę w pierwszym kwadransie gry, tak jak założyliśmy i na tym gdzieś ta nasza werwa, ten animusz zatrzymał się. Pozwoliliśmy Słowenii na to, co lubią najbardziej, czyli na gola strzelonego z kontrataku" - przyznał. Kolejny mecz "biało-czerwoni" rozegrają w środę na wyjeździe z San Marino. W piątek Ulatowski obserwował młodzieżową drużynę tego kraju. "Nie możemy zaniedbać żadnego szczegółu i cieszę się, że tam byłem. Miałem okazję zobaczyć jak ten zespół prezentuje się piłkarsko, bo w 2008 roku San Marino nie rozegrało jeszcze żadnego meczu. Mimo że było to spotkanie kadry młodzieżowej to wypadało tam być, by zobaczyć ich system gry i w jaki sposób poruszają się po boisku" - powiedział asystent trenera. Środowy przeciwnik Polaków jest znacznie niżej notowany i mało kto wyobraża sobie, by były jakiekolwiek trudności z ich pokonaniem. Ulatowski natomiast przestrzega przed nadmiernym optymizmem. "90 minut meczu piłkarskiego wiąże się z tym, że nie ma zdecydowanych faworytów. Przed spotkaniem ktoś może myśleć, że jesteśmy wyżej w rankingu i wystąpiliśmy w mistrzostwach Europy, a San Marino nigdy się do tego turnieju nie zakwalifikowało. To z pewnością stawia nas w uprzywilejowanej pozycji, ale nie zapominajmy o tym, że oni też potrafią nieźle grać w piłkę. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że to nie będzie łatwy mecz"- uważa Ulatowski. Reprezentacja Polski po słabej grze zremisowała w sobotę we Wrocławiu ze Słowenią 1:1 w pierwszym meczu eliminacyjnym mistrzostw świata 2010. Kolejne spotkanie odbędzie się w środę na wyjeździe z San Marino.