W niedzielę zawodnik z Bazylei pokonując w finale Amerykanina Andy'ego Roddicka 5:7, 7:6 (8-6), 7:6 (7-5), 3:6, 16:14 wygrał swój szósty Wimbledon. W historii tego turnieju lepszy jest tylko Sampras, który zwyciężał siedem razy. - Roger ma swoich krytyków, którzy wskazują na to, że przegrywa z Rafaelem Nadalem, ale dla mnie to on jest najwspanialszy. Jest legendą i ikoną tego sportu - stwierdził Amerykanin, który osobiście pofatygował się z Kalifornii, aby być świadkiem wiekopomnego wydarzenia. - To wielki mistrz i dobry człowiek. Jest bardzo skromny i to mi się podoba. Może wygrać 17 czy 18 wielkoszlemowych turniejów. Ma dopiero 27 lat i jeśli będzie tylko zdrowy, to stać go na to - powiedział Sampras. Amerykanin nie był jedynym znamienitym gościem podczas niedzielnego finału. Oprócz niego na trybunach pojawiły się takie sławy tenisa, jak: Rod Laver, Bjoern Borg czy Ilie Nastase. - To był wspaniały finał. Andy jest groźny dzięki swojemu serwisowi, ale wydaje mi się, że pod koniec był trochę zmęczony - powiedział 71-letni Australijczyk, który jako jedyny dwa razy wywalczył Wielkiego Szlema (1962 i 69). - Roger może pograć jeszcze przynajmniej trzy lata. Jeśli będą omijały go kontuzje i nadal będzie w nim chęć, aby zwyciężać, to możemy się spodziewać następnych finałów w jego wykonaniu - dodał Szwed. Nie tylko jednak sławy tenisa pojawiły się na trybunach kortu centralnego w Wimbledonie. Niedzielny finał oglądał także Sir Alex Ferguson, menedżer Manchesteru United, Michael Ballack, pomocnik Chelsea Londyn, a także znane postacie świata filmowego - Woody Allen i Russell Crowe. Czytaj także: Roger Federer wygrał Wimbledon Kariera Federera zatoczyła koło Wimbledon decenił Roddicka