Były napastnik Legii Warszawa korzystnie zaprezentował się w meczu z Wyspami Owczymi, a jego gol może przesądzić o tym, iż wygra rywalizację o miejsce w składzie z Łukaszem Sosinem. - Wszedłem "z biegu" i czas spędzony na boisku do końca pierwszej połowy poświęciłem na... rozgrzanie się. Nie chciałem, aby stało się ze mną to, co z Tomkiem Frankowskim (Saganowski zastąpił kontuzjowanego "Franka" w 24. minucie - przyp. red.). Zimne mięśnie łatwo naderwać - wyjaśnił Saganowski. - Nie mam sobie nic do zarzucenia: strzeliłem gola, miałem asystę. Zrobiłem wszystko, co napastnik powinien był zrobić. - Dwa tygodnie temu nie zdawałem sobie sprawy, że będę na tym zgrupowaniu. Myślałem, że ta świeczka zgasła, ale potem promyk się pokazał. Pracowałem ciężko we Wronkach. Jestem zadowolony. Ktoś mi kiedyś powiedział, że pokorne cielę dwie matki ssie. I od pewnego momentu życia stałem się mniej nerwowy, próbuję wszystko brać na spokojnie - powiedział piłkarz, który nadal jeszcze nie wie czy pozostanie w Guimaraes. <a href="http://sport.interia.pl/gal?photoId=252721&tytulGal=Polska+-+Wyspy+Owcze+4%3A0&galId=6672&nr=1">Zobacz galerię zdjęć z meczu Polska - Wyspy Owcze</a> Witek Cebulewski, Andrzej Łukaszewicz; Wronki