- Czytałam gdzieś, że wracam do reprezentacji dla kasy. Uśmiałam się do łez - powiedziała Sabina Włodek w "Super Expressie". - Za złoty medal mamy wprawdzie obiecane 600 tysięcy złotych do podziału, ale najpierw trzeba ten medal zdobyć. A to nie takie łatwe. Dla większości dziewczyn będzie to debiut na tak dużej imprezie. Sądzę więc, że moje doświadczenie się przyda - stwierdziła zawodniczka. Do powrotu do reprezentacji długo namawiał szczypiornistkę SPR Lublin Edward Jankowski asystent trenera biało-czerwonych Zygfryda Kuchty. - Nie dawał mi spokoju. Tak długo chodził za mną, namawiał, że nie miałam innego wyjścia. Gdybym się nie zgodziła, myślę, że próbowałby do dzisiaj - dodała Sabina Włodek. Polskie piłkarki ręczne w mistrzostwach świata zagrają w grupie C, a ich rywalkami będą reprezentacje Danii, Niemiec, Austrii, Brazylii, i Wybrzeża Kości Słoniowej.