Po meczu z Wyspami Owczymi doświadczony obrońca reprezentacji mówił przed telewizyjnymi kamerami, że jest pewny wyjazdu na mundial. Tymczasem podobnie jak Dudek, Frankowski czy Kłos, Tomasz Rząsa MŚ 2006 obejrzy tylko w telewizji... "Gdy wyjeżdżałem z Wronek, trenerzy kadry mówili: "Tomek, widzimy się za tydzień w Warszawie". Byłem spokojny. Tymczasem w poniedziałek wieczorem włączam telewizor i... szok! Nie ma Dudka, potem mnie, Kłosa, "Franka"... Boli mnie, że nie usiadł ze mną czy z innymi chłopakami i nie powiedział nam o tym wprost. Tylko musieliśmy się o wszystkim dowiadywać z telewizji. Przykre to, bo wcześniej Janas potrafił wziąć człowieka na bok i pogadać" - podkreślił Tomasz Rząsa.