To kolejny przykład protestu przeciwko temu pomysłowi. Najmocniej w tej kwestii wypowiadają się Ukraińcy, którzy zagrozili nawet bojkotem imprezy, jeśli sportowcy z tych dwóch krajów wystąpią na igrzyskach. Lucy Frazer, brytyjska sekretarz kultury, zaadresowała list do szefów brytyjskich oddziałów wielkich koncernów, które są zaangażowane w ruch olimpijski takich jak: Coca-Cola, Samsung czy Visa, przedstawiając obawy rządu. "Wiemy, że sport i polityka w Rosji i na Białorusi są ze sobą mocno powiązane i jesteśmy zdeterminowani, aby reżimy w tych krajach nie mogły wykorzystywać sportu do celów propagandowych. Dopóki nasze obawy i istotny brak jasności oraz konkretnych szczegółów dotyczących modelu "neutralności "nie zostaną uwzględnione, nie zgadzamy się, aby rosyjscy i białoruscy sportowcy powinni zostać dopuszczeni do rywalizacji" - napisała Frazer. IO Paryż 2024. Kraje przeciwko startom Rosjan i Białorusinów Brytyjski rząd wydał w zeszłym miesiącu wspólne oświadczenie z 34 innymi narodami, w tym z Polską, wzywając MKOl do zakazania rosyjskim i białoruskim sportowcom udziału w swoich zawodach. MKOl nałożył sankcje na Rosjan i Białorusinów po ubiegłorocznej inwazji na Ukrainę, ale nie chce całkowicie wykluczyć ich sportowców z igrzysk olimpijskich w obawie przed powrotem do czasów bojkotów z czasów zimnej wojny. Neutralni sportowcy na igrzyskach olimpijskich nie są uważani za reprezentantów swoich narodów, a ich sukcesom nie towarzyszy wywieszanie flag ani granie hymnów narodowych. Większość międzynarodowych federacji sportowych wykluczyła sportowców z obu krajów od czasu inwazji, ale niektóre zaczynają teraz dopuszczać ich z powrotem do rywalizacji.