Cały klub jest pogrążony w żałobie po śmierci 51-letniego trenera przygotowania fizycznego Guy Namuroisa, który osierocił trójkę dzieci. Poza tym drużyna w ostatniej ligowej kolejce poniosła dotkliwą porażkę 2-4 z ze słabeuszem - SV Zulte-Waregem. W dodatku zespół dotknęła plaga kontuzji, a dwóch piłkarzy - William Vaiqueur i Kanu nie może zagrać z powodu dyskwalifikacji za nadmiar żółtych kartek. Kolejni narzekają na kontuzje. - Wiemy, jaki przebieg miał mecz w Krakowie, padł tam remis 1-1, który jest dla nas wynikiem dobrym. Liczę, że przy wsparciu naszych kibiców uda nam się wywalczyć awans - powiedział trener Standardu, Jose Riga. Dopytywany o ostatnie smutne wydarzenia w klubie i śmierć swojego współpracownika odparł: - Nie lubię mówić o takich sprawach. Guy na pewno będzie obecny w naszych myślach - podkreślił. Również obrońca Standardu - Reginal Goreux odniósł się do śmierci trenera. - Mieliśmy dwa dni, aby wrócić do równowagi i dobrze przygotować się do meczu. Szkoleniowiec belgijskiego zespołu głowi się, jak zestawić skład na czwartkowe spotkanie. Z powodu kontuzji pachwiny wypadł mu skrzydłowy Louis Manuel Seijans, a z powodu urazu nie zagra także Bia Mujangi, co oznacza, że Standard został bez klasycznego lewoskrzydłowego. Na tej pozycji zagra więc najprawdopodobniej lewy obrońca - Sebastien Pocognoli. Poza tym wciąż niepewny jest występ pobijanego bramkarza - Sinana Bolata. - Będzie ćwiczył indywidualnie, choć decyzja o tym czy zagra jeszcze nie zapadła - wyjaśnił Riga. W przypadku, gdyby Bolat nie mógł wystąpić, miejsce między słupkami zajmie 20-letni, niedoświadczony Laurent Henkinet. - Jest wiele elementów przeciwko nam, nie jesteśmy w łatwej sytuacji, ale już wiele razy udowadnialiśmy, że takich trudnych chwilach potrafimy wygrać. Ta drużyna już zaliczyła kilka ważnych testów - stwierdził. Riga, podobnie jak po meczu w Krakowie, nie szczędził komplementów Wiśle. - Oglądałem wiele jej spotkań i wiedziałem, jaką ten zespół prezentuje wartość - zaznaczył, a na pytanie czy krakowianie są najlepszym zespołem, z jakim przyszło się zmierzyć jego drużynie w obecnej edycji Ligi Europejskiej, odparł: - Porównywać jest zawsze delikatną rzeczą, bo zwrócić trzeba też uwagę na wartość Standardu w poszczególnych meczach. Nie ma łatwych przeciwników, a im dalej w rozgrywkach, tym więcej trudnych przeszkód. Jeden z dziennikarzy belgijskich pytał Reginala Goreux o Maora Meliksona i czy wie, w jaki sposób zneutralizować poczynania wiślaka. - Na boisko jest nas jedenastu i wszyscy postaramy się go kolektywnie powstrzymać. Wiemy że Melikson to bardzo dobry zawodnik - odparł Haitańczyk. Stade Maurice Dufrasne oglądany z zewnątrz nie jest efektownym obiektem. Okolica zresztą też - niepozorne domki, obok stara fabryka. Taki smutny postindustrialny krajobraz. Atmosfera spotkania powinna być jednak gorąca. Piłkarze będą czuli się jak w kotle. O tym jak głośni i fanatyczni potrafią być fani Standardu, można się było przekonać w Krakowie. Do Liege wybiera się 1400 kibiców "Białej Gwiazdy", dlatego może być niespokojnie. - Traktujemy ten mecz normalnie, jak na przykład z Hannoverem. Zrobimy wszystko, aby było bezpiecznie, ale nie planujemy jakiś wyjątkowych zabezpieczeń - powiedział rzecznik Standardu, Olivier Smeets, który dodał, że spodziewa się 17 tysięcy widzów. Grzegorz Wojtowicz, korespondencja z Liege