INTERIA.PL: Jak to jest możliwe, że ŁKS stać było na zatrudnienie szkoleniowca o takiej marce? - Są różne formy angażu - zależne od pensji, a skończywszy na różnego typu bonusach. To jest duży wachlarz pomiędzy którym można żonglować. Rozumiem, że większość pieniędzy można podnieść z boiska? - Można tak powiedzieć. Stosuje się to zarówno w przypadku trenerów, jak i zawodników. Oczywiście jest też wynagrodzenie podstawowe. Znacznie musiał pan zmniejszyć wymagania finansowe przed podjęciem pracy w nowym klubie? - Wiemy, jaka sytuacja panuje w tym klubie i wiadomo, że budżet Łódzkiego Klubu Sportowego nie jest taki sam jak Śląska Wrocław. To nie jest żadna tajemnica. I tyle mam do powiedzenia w tym temacie. Z wrocławskim klubem długo musiał pan się wykłócać o pieniądze. Nie boi się pan, że może dojść do powtórki z rozrywki? - W Śląsku Wrocław był zapis kontraktowy, który działał w dwie strony. Po to się podpisuje kontrakty, żeby je respektowały oba podmioty. Na całym świecie jest to przecież praktykowane. Jak to możliwe, że zgodził się pan na podpisanie tak krótkoterminowej umowy? Myślałem, że takie oferty w ogóle pana nie interesują. - Nie no dlaczego? Mam nadzieję, że budowa tego zespołu będzie szła w dobrym kierunku. Doszliśmy do porozumienia, jeśli chodzi o długość kontraktu. W czerwcu przeanalizujemy kondycję organizacyjno-sportową, w której będzie znajdował się klub i zadecydujemy co dalej. Czy zarząd Łódzkiego Klubu Sportowego wyznaczył przed panem jakiś cel? - Nie. A stęsknił się pan chociaż za polską ligą? - Czy ja wiem? Co prawda przez rok nie prowadziłem żadnej drużyny, ale tak oficjalnie dopiero od lipca mogłem przejąć jakiś zespół. Na pewno ten okres nie był dla mnie łatwy, ale ja podjąłem się takiej pracy, w której nie mogę powiedzieć, że na co dzień brakowało mi piłki. Gdzie będą się odbywały treningi pana podopiecznych? - Zarówno w Gutowie Małym, jak i na miejscu. Zdaje pan sobie sprawę, że każdy trening w Gutowie Małym to dla klubu poważne obciążenie finansowe? - Nie wiedziałem o tym, ale tam będziemy trenować dwa razy w tygodniu. Obok stadionu mamy też do dyspozycji boisko treningowe. Będziemy więc tak żonglować pomiędzy obiektami, które będą do naszej dyspozycji. Ośrodki treningowe, na których przyjdzie mi prowadzić zajęcia spełniają jednak moje wymagania - jest wszystko, co nam potrzeba. W Gutowie Małym wiem, że są świetne warunki do szlifowania formy - bardzo dobre boiska i znakomite zaplecze. Będziemy tam trenować dwa razy dziennie, jeśli tylko nam na to pozwoli sytuacja. Czy będzie pan dobierał kogoś do sztabu szkoleniowego? - Na razie zostaje tak jak jest. Przerwa na mecze reprezentacji to dla pana zbawienna, bo będzie miał pan czas, żeby lepiej poznać zespół. Przygotował pan już plan na te najbliższe dni? - Oczywiście. We wtorek trenujemy w Łodzi, na środę i czwartek zaplanowałem po dwie jednostki treningowe w Gutowie Małym, a w piątek zagramy mecz sparingowy z Koroną Kielce. Jakie są pana pierwsze wrażenia z pobytu w Łodzi? - Mniej więcej wiedziałem, gdzie się wybieram. Bywałem tu już jako zawodnik, a później jako trener. Raczej nic mnie tu nie zaskoczy. Rozmawiał Konrad Kaźmierczak