Mistrz świata juniorów dostał ostatnio kilka propozycji. "Ustronianka" podobno proponowała mu pięcioletnią umowę, na mocy której otrzymywałby miesięczną pensję wysokości trzech stypendiów olimpijskich (ok. 7 tys. zł), samochód fiat panda i premie za dobre wyniki. Do akcji wkroczył jednak menedżer Adama Małysza Austriak Edi Federer. To głównie za jego namową Rutkowski odrzucił umowę, co wywołało skandal w Polskim Związku Narciarskim, który jest bliskim współpracownikiem "Ustronianki". - Na razie nie jestem jeszcze przedstawicielem Rutkowskiego. Umowę podpiszemy pewnie dopiero po sezonie. Na razie najważniejsze dla niego są jak najlepsze skoki. Mateusz nie jest jeszcze specjalnie atrakcyjnym "towarem" dla reklamodawców. Musi potwierdzić swoje możliwości - stwierdził na łamach "ŻW" Federer.