Rutkiewicz był aktywny na dwóch ostatnich, górskich etapach. W sobotę próbował uciekać, bo peleton przejeżdżał przez "jego" Myślenice. - Było bardzo ciężko odjechać. Próbowałem od startu, a udało mi się dopiero za dziesiątym razem. "Skasowali" mnie na 10 kilometrów przed Myslenicami. W mieście był ciężki zjazd, było kręto, ale ponieważ mieszkam tam od trzech lat, to go znam i postanowiłem jeszcze raz spróbować, a potem dołączyli do mnie jeszcze czterej kolarze - mówił na mecie. Polak bardzo liczył na sekundy wywalczone na lotnej premii, które pozwoliłby mu awansować do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej. - W Wieliczce zaskoczył mnie finisz pod górkę, myślałem, że będzie płaski. Zaskoczył mnie zawodnik z Lampre, który mnie wyprzedził, ale drugie miejsce też dało mi pierwszą dziesiątkę - dodał. - Nie liczyłem, że uda się dojechać do mety. Voigt miał nade mną przewagę minuta i 40 sekund i chciał kontrolować sytuację. Cały czas trzymali nas na 50 sekund i po 10-20 kilometrach naszej ucieczki było wiadomo, że nie zostaniemy puszczeni - powiedział Rutkiewicz. Dla niego to nie koniec sezonu. - Już w niedzielę wylatujemy do Varese (na mistrzostwa świata - przyp. red.). Jest tam ciężka, górska trasa. Mam nadzieję, że jak się zregeneruję, to pokażę się tam z dobrej strony. Tour de Pologne nie był taki ciężki, bo był płaski, miał tylko dwa górskie etapy, ale pogoda mocno dała nam się we znaki. Chyba dawno nie było takiego Tour de Pologne, że tylko jeden dzień był suchy, a tak cały czas padał deszcz. - przyznał kolarz. Na koniec wyścigu Rutkiewicz otwarcie powiedział co sądzi na temat strajku kolarzy w Lublinie, który był bardzo szeroko komentowany i poruszył kibiców kolarskich w Polsce. - Zdziwiłem się strasznie, że stało się coś takiego. Kolarze chcieli chyba pokazać, że mają wpływ na przebieg wyścigu. Głównym inicjatorem była mała grupka na czele z Alanem Davisem i kolarzami CSC. My jako peleton musieliśmy być z nimi solidarni - przyznał. - Później jednak wszyscy zobaczyli, że pogoda zrobiła się jeszcze gorsza i trzeba było jechać mimo wszystko. Zawodnicy zdali sobie sprawę, że to przecież ich praca i muszą jechać nawet w trudnych warunkach. Jednak muszę pochwalić Czesława Langa za dobre decyzje o skróceniu etapów. Pokazał ,że rozumie kolarzy mimo, że trochę go zaskoczyli tym strajkiem - dodał na koniec 27-letni zawodnik z Myślenic. Paweł Pieprzyca, Rafał Walerowski, Kraków