Po lżejszym drugim etapie przyszedł czas na trudniejszy. Runmageddończycy wystartowali z miejscowości Stepancminda i ruszyli trasami u podnóża drzemiącego wulkanu - ponad pięciotysięcznego szczytu Kazbek. W trakcie tego dnia zdobyli świątynne wzgórze (2400 m n.p.m), na którym stoi urokliwy, czternastowieczny kościół Gergeti. Mieścił się tam ich punkt regeneracyjny. Dystans dla zawodników formuły: Kaukaz 100 z przeszkodami i Bieg Rzeźnika Kaukaz mierzył 28 kilometry, zaś startujący w formule Kaukaz 50 pokonali 13 kilometrów. Etap trzeci był prawdziwym sprawdzianem wytrzymałościowym. Zmienne podłoże i przeprawa przez wodę utrudniały pokonywanie górskiej trasy. Runmageddończycy sprawdzali się biegnąc na odcinkach trawiastych, szutrowych, skalistych, a także błotnych. Musieli poradzić sobie z dużą liczbą podbiegów, których różnica wysokości sięgała 1800 metrów. - To, co dziś zobaczyłem zabiorę ze sobą do grobu! Tych widoków nie da się opisać! Wspaniale jest biegać w towarzystwie takich pięknych krajobrazów. One rekompensują trud, który wkładam w ten bieg. Trasa jest bardzo ciężka. Te podbiegi będą mi się śniły po nocach. Tak to jednak miało wyglądać. Cieszę się, że dałem radę i kolejny etap Runmageddonu Kaukaz za mną - komentuje na mecie wrocławianin Adam Ryszczyk.